Reklama na blogach i forach

No tak,… nagrabiłam sobie, mogłam siedzieć cicho i nie byłabym teraz zmuszona do podejmowania ważnych decyzji. W ciągu dwóch ostatnich dni, kiedy mój całkiem nowy blog znienacka stał się ośrodkiem zainteresowania, zaczęły mi spadać na głowę bardzo różne problemy.

Z niektórymi poradzę sobie łatwo, inne są trudne. Naprawdę trudne. Na przykład propozycje promowania na blogach i forach naszych słabiej sprzedających się rzeczy.

To trudne, nie dlatego, że takich rzeczy nie mamy. Mamy ich mniej niż inni, bo nie robimy tysięcy produktów. Dlaczego robimy te, które sprzedają się słabiej? Dla przyjemności. Jestem projektantem i kocham dobry design. Projektując trójkolorowe „ bananowe” kurtki (http://www.kwark.pl/shoper/index.php?products=product&prod_id=115 ) nie spodziewałam się tysięcy zamówień. Cieszę się, że nosi je kilka znajomych osób, nawiasem mówiąc, osób, które bardzo lubię. Produkujemy je tylko na zamówienia. Trudno jest sprzedać dobry design. Sklepy, nie tylko zresztą polskie, są często bardzo konserwatywne. Im też nie jest łatwo. Rozumiem to.

Dlaczego nie chcę żeby ktoś (na zasadach komercyjnych) promował nas na forach? To nie byłoby uczciwe i sama też tego nie robię. Jak widzicie nawet swojego bloga założyłam na stronie Kwarka i zawsze się do niego przyznaję. Internet, a wraz z nim i fora zostały ostatnią enklawą prawdziwej wolności.

Te pozbawione reklamy i niekomercyjne, są też pozbawione wszelkich nacisków i w związku z tym o wiele bardziej wiarygodne niż prasa. To one są moją nadzieją na prawdziwą ocenę przydatności wielu produktów. Na niezależne dyskusje i tworzenie krytycznych opinii.

Nie będę w tym mieszać i nie chciałabym, żeby ktokolwiek w moim imieniu manipulował forami. Wiem, że inni czasem tak robią, wiem, że istnieją już wyspecjalizowane w tym firmy, a wczoraj nawet ktoś wysłał mi poradnik… Naprawdę :)

Outdoor jest specyficznym rynkiem, o wiele bardziej uczciwym i pragmatycznym niż inne. Złe górskie buty są bardziej szkodliwe niż kiepski proszek do prania czy margaryna. Kłamstwa w reklamie i tu i tu wyjdą na jaw, ale w naszym przypadku mogą kogoś kosztować, życie lub zdrowie. Mam nadzieję, że uda nam się uchronić nasze internetowe media przed manipulacją i zaśmiecaniem reklamą, tak samo jak mam nadzieję, ze nikt nie zasypie śmieciami naszych gór.

O jedno i drugie będę walczyć, jak na razie najczęściej sama ze sobą :)

Krytykując nieodpowiednie jak mi się wydaje zachowania, nie miałam wcale zamiaru  zaatakować nikogo osobiście. Nawet npm-u. Wręcz przeciwnie poświęciłam temu magazynowi tyle czasu, bo życzę mu, podobnie jak i nam wszystkim jak najlepiej. Podniosłam mu poprzeczkę i myślę, że sobie z tym jakoś poradzi.

Polski rynek outdoorowy jest mały i tak naprawdę dopiero się tworzy. Podnosząc wymagania komukolwiek z nas, świadomie i z premedytacją podnoszę je również sobie.

Dlatego bardzo was proszę nie proponujcie mi promowania Kwarka na forach i reklamy (ukrytej) na blogach. Nie kuście… jestem tylko człowiekiem, a blogi są fajne…

Jeżeli uważacie, że Kwark jest dobry, napiszcie o tym. To bardzo cieszy. Naprawdę miło jest czytać Wasze opinie, zwłaszcza, że jak dotąd spotkałam wyłącznie uczciwe i szczere.

Share

Quo vadis ? :)

Kiedy wczoraj zdecydowałam się opublikować swój tekst o testach w npm, nie spodziewałam się, że temat wywoła tak wielkie zainteresowanie.

Nadmiar otaczającego mnie absurdu przekroczył masę krytyczną, wściekłam się… i napisałam. Tak naprawę chciałam napisać o kanioningu. Łatwiej mi pisać o górach są prawdziwe, uczciwe, niezmienne i wieczne.

To, co teraz dzieje się w naszym światku to tylko wierzchołek góry lodowej. W ciągu ostatnich kilkunastu lat outdoorowy przemysł przeszedł niesamowitą przemianę. Mogę sobie tylko wyobrazić jak to wygląda z zewnątrz, tak jak to widzicie Wy- odbiorcy finalni . Od samego początku byłam w centrum tych przemian i tak jak umiałam próbowałam się przystosować lub walczyć. Nie myślcie, że było łatwo. Nie było. Jeszcze kilkanaście lat temu najlepszy outdoorowy sprzęt robili prawdziwi pasjonaci gór. Jeszcze ich trochę przetrwało, paradoksalnie najwięcej chyba u nas. Inni, a przez lata poznałam ich trochę, pozwolili się wchłonąć dużym i obudowanym profesjonalnym aparatem do sprzedaży, marketingu i PR-u firmom. Wielu odpadło.

Dlaczego się tak stało? To biznes. Biznes zajmie się czymkolwiek, co może mu przynieść zysk. Jest jak rak, odporny, żywotny, bezwzględny.

Kiedyś outdoor (wspinaczka, kajakarstwo górskie… wszystko, co jest nam bliskie) było elitarne, zarezerwowane dla prawdziwych twardnieli. Wielkie ryby biznesu, miały to gdzieś, nie opłacało im się nawet na to spojrzeć. Kilkanaście lat temu, przez ten świat przetoczyła się rewolucja. Powstało wtedy najwięcej nowoczesnego sprzętu, wszystkie tak dla nas teraz oczywiste niemal „kosmiczne” materiały. Lekkie, niezawodne, ciepłe… dostępne dla każdego, łatwe w użycie, ładne i miłe.

Próg dostępności gór spadł tak bardzo, że outdoor stał się otwarty dla wszystkich. Cieszę się bardzo, doskonale pamiętam brezentowe kangurki, byle jakie traperki, ciężkie radzieckie karabinki, toporne plecaki…kajaki „szklaki”, które zbiorowo kleiliśmy wiosną, a pierwsza górska rzeka od razu urywała im rufy lub dzioby.

Mamy szczęście, trafił nam się naprawdę dobry sprzęt. Niestety etos doskonałości, charakterystyczny dla dawnych małych i skoncentrowanych na swojej wąskiej działalności firm upadł wraz z nimi. (jak chcecie przeczytajcie mój wpis Dlaczego nie chcę mieć dużej firmy). Rządy przejęli biznesmeni. W ostatnich dziesięciu latach pogoń za zyskiem wyprowadziła niemal całą produkcję na Daleki Wschód, a jakość drastycznie spadła. W innych dziedzinach życia stało się to samo, jednak w „zwykłym życiu” niezawodność ma inne znaczenie. Wszyscy, którym w ciężkich warunkach przecieka każda kolejna kurtka czy buty na pewno mnie rozumieją. Ludzie, którzy tylko trochę się kręcą niedaleko schronisk, są pewnie zadowoleni. Ci, którym zachce się czegoś więcej, bywają rozczarowani i to bardzo.

Dlaczego? To wina reklamy. Na każdej z kurtek, które ostatnio zwróciłam była ozdobne karteczka „ To keep you dry”, miały gwarancję, dużo kosztowały. I ciekły tak samo jak te tanie. Reklama nakręca samą siebie, firmy prześcigają się w opisach, testach, opakowaniach. Każdy coś tam zachwala. Prasa pisze bzdury, jak w ostatnim npm chwaląc np. działające suwaki, czy fakt, że kurtka nie farbuje. Nie wiem czy tylko to dało się w tym przypadku pochwalić, wiem, że nikt niczego w prasie poważnie nie krytykuje. Trudno się dziwić, większość tytułów utrzymuje się przecież z  reklam.

Patrząc w tym świetle wystawienie niektórym kurtkom oceny 4,5 (czyli mniej niż 5) w npm było aktem swoistej odwagi :). Brzmi dramatycznie, czy jest cokolwiek, co możemy z tym zrobić? Wierzę, że tak. Jestem przekonana, że całe rzesze ludzi, którzy za własne pieniądze i we własnym wolnym czasie testują produkty różnych firm w górach, uprą się i zażądają prawdziwej jakości. Nie opakowań, nie krzykliwych nowości, nie pięknej reklamy. Nie łudźcie się, nic nie jest za darmo. Reklama jest droga. Ktoś ostatnio wspomniał na forum npm o przeglądach takich jak były w Podróżach. Moi drodzy, to były tylko reklamy. Udział w nich kosztował o ile pamiętam około 1700 zł. Wielu małych, (a dobrych) wcale na to nie stać. Nikt tam niczego nie sprawdzał i nie testował. Wydrukowano gotowce pochodzące od producentów i dystrybutorów. Czy zgodne z prawdą? A któż to wie?

Nie wiem skąd moglibyście wziąć potrzebną do odróżnienia rzeczy dobrych od złych wiedzę. Wiem, że, chcąc czy nie chcąc, kupując produkt jakiejś firmy, „głosujecie” na taki czy inny styl życia czy styl działania w biznesie. Wspieracie rozwój w jakimś konkretnym kierunku, wymuszacie uczciwe zachowania albo wręcz przeciwnie skłaniacie do nieuczciwych. Macie ogromny wpływ na świat. Użyjcie go!

…i nie myślcie, że jestem Don Kichotem w przypływie rozpaczy atakującym wiatraki włócznią. Nic takiego. Trzymam się swego i mam się coraz lepiej :)

Share
Translate »