Zrobiliśmy zmianę w damskiej wiatrówce Laponii- uprościliśmy krój. Znikły szwy uwydatniające talię i biust. Dzięki temu kurteczka stała się bardziej uniwersalna- można pod nią włożyć highlofta lub gruby sweter (nie martwiąc się o utratę linii), można nosić ją jak miejski płaszczyk. Wygląda nowocześnie i lekko, optycznie wyszczupla sylwetkę.
Długość zostawiliśmy, ale przez prostotę teraz łatwo ją skrócić- dobrze wygląda zbluzowana i związana w talii (jak koszula), można ja też podwinąć i zbluzować- w gumce na dole jest stoper.
Zrobiłam Laponii kilka zdjęć. Mi (175 cm wzrostu) zasłania biodra nawet jeśli coś ją lekko podciąga w talii (np nerka na aparat), dla Jagody (155 cm wzrostu ) była troszkę ponad kolana. Można ją też awaryjnie założyć jak spódnicę (jeśli trzeba się przebrać na plaży albo wysuszyć spodnie).
Na zdjęciach z Jagodą widać detale niemożliwe do pokazania na manekinie: rękaw jest tak skrojony, że przy podnoszeniu rąk prawie się nie podciąga, wiatrówka jest tak długa, że się na niej siada. Poza tym jest jak Costabona-kaptur ma łatwą i skuteczną regulację, wysoka garda dobrze chroni szyję, waga i rozmiar po spakowaniu przypominają spore jabłko.
Żeby nie mnożyć bytów starą Laponię wycofujemy. Na jej miejscu w sklepie pojawi się nowa z tą samą nazwą. Po ponad pół roku noszenia (dla sprawdzenia) jestem przekonana, że ten wariant jest bardziej uniwersalny i praktyczniejszy, a do tego, że wyglądam w nim lepiej… chyba hm…nawet trochę lepiej niż bez :)
PS: Większość zdjęć to Chile– ostatni górski biwak i Valparaiso. Ostatnie to Pireneje.