Korsyka z bardzo bliska

To, czego mi chyba najbardziej brakuje po każdym moim powrocie z gór to bliskość niedawno opuszczonych miejsc. Mniej piękna krajobrazów, czy zachwytu wywołanego przez dalekie widoki, bo te coraz częściej udaje mi się uchwycić na fotografiach, więc nie tracę ich bezpowrotnie. Wywożę ze sobą i mam. Wszyscy mamy.

Brakuje mi rzeczy niewielkich i mało istotnych. Pospolitych, ale tam w górach wyczuwalnych każdym zmysłem ciała.

Aromatu rozgrzanych słońcem igieł i ziół. Szelestu suchych liści pod stopami. Twardości ziemi, na której siadałam i próbowałam się wygodnie ułożyć do snu. Chłodu szronu i gładkości rosy, w którą zamieniały się natychmiast dotykane dłonią drobne kryształki lodu. Wrzasku ptaków o świcie. Nocnych odgłosów lasu. Zapachu dymu przylepionego do nas i naszych ubrań jak cień. Wiatru, dalekiego huku morza, aksamitnej miękkości błota, czekania aż zagotuje się kubek herbaty. Pod gwiazdami.

Nie sfotografowałam tego. Nie umiałam. Zabrałam wprawdzie obiektyw makro, ale przy króciutkim zimowym dniu zabrakło mi czasu, żeby go nieustannie zdejmować i zakładać. Takie fotografowanie wymaga zwolnienia. Myślenia, planowania, skupienia. Chyba też samotności.  Nie jestem pewna czy  w ogóle umiałabym przełożyć te wszystkie uczucia na język obrazu, ale na pewno jeszcze kiedyś spróbuję. Może kolejnym razem uda mi się troszeczkę lepiej.

Chciałabym, bo Korsyka z bardzo bliska też jest wyjątkowo piękna…

Share

konkurs blog roku 2014- okiem odludka

Blogowy konkurs to dla mnie nowe  doświadczenie. Jestem samotnikiem. odludkiem… zresztą sami wiecie. Patrzę z boku, z dystansem i ze zdziwieniem. Ta impreza rodzi bardzo różne uczucia. Przede wszystkim sam proces weryfikacji blogów- czyli sms-owe głosowanie. Myślałam, że to dziwny system,  bo chyba nie wyłoni blogów z najciekawszą treścią tylko te  najaktywniejsze w mediach społecznościowych. Długo się zastanawiałam czy to ma ze sobą związek i czy ilość fanów (czy polubień) w jakikolwiek sposób ocenia blog?  Zwłaszcza specjalistyczny czyli nierzadko niszowy. Jak myślicie? Bo ja dalej nie wiem…

Odkryłam za to ciekawy fakt. Podaję wynaleziony w internecie cytat ((http://www.press.pl):

W obecnej, 10. edycji konkursu na Blog Roku konkuruje 2665 blogów. Finalistów wyłoni głosowanie SMS-owe, które zaczęło się 3 lutego i potrwa do 10 lutego. Zabiegając o głosy, blogerzy imają się różnych sposobów – w tym niezgodnych z regulaminem. Niektórzy organizują pseudokonkursy – kto zapewni blogerowi najwięcej SMS-ów, zostanie nagrodzony np. postem promującym. Inni kupują głosy. Na Allegro pakiet 19 SMS-ów premium wysyłanych z różnych numerów był do kupienia za 15 zł. W zakończonej wczoraj aukcji skusiły się na to dwie osoby”. Więcej możecie przeczytać tu

Jak widać walka jest zażarta, a zdobycie sms-ów musi być bardzo trudne. My też nie mamy ich zbyt wiele.

Ale to tak na marginesie. Na zdjęciach szron. W listopadowych Pirenejach i w styczniowo-grudniowej Szwecji… Taki sam mieliśmy dzisiaj rano na drzewach, ale ja zajęta jakimiś głupotami zapomniałam go zobaczyć i sfotografować. Może jutro…

socialImgUn (1)Jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście zagłosujcie proszę. Cel sms-owej zbiórki szczytny. Góry i włóczenie się po dzikich miejscach nie są może tak ważne dla społeczeństwa jak motoryzacja, gotowanie czy finanse, ale jeśli wygramy, albo chociaż zwrócimy na siebie uwagę, przez chwilkę to my też będziemy mieli głos.

Share
Translate »