wróciłam

Hej.

Wróciłam dzisiaj, zgrywam zdjęcia i jak zwykle pewnie mi to zajmie chwilę. Tymczasem najlepsze fotografie Jose Antonio, takie, na które ja nie wpadłam, albo zwyczajnie je przegapiłam. Pogodę mieliśmy piękną, chociaż zimną. Temperatury trzymały się blisko zera. Pod koniec spadło trochę śniegu, ale największą niespodziankę zgotowały mi góry w piątek, kiedy już zostałam sama. Spadło mnóstwo śniegu. Padał od 1400 m npm, a na 2000 metrów było go już po kolana.  Z trudem pokonałam całkiem nietrudną trasę, ale o tym potem :)

Alpy Nadmorskie są piękne. Cieszę się, że je zobaczyłam. Jestem pewna, że Wam też bardzo by się spodobały. Przeszliśmy je zygzakiem zahaczając o parki narodowe po obu stronach granicy- Alpes Maritimes i Mercantour. Ostatnie kilka dni zajeła nam Valle de Stura.

fot: Jose Antonio de la Fuente

Share

Norwegia cz14 Bergen

Bergen to miasto jednodniowe- tyle wystarczy do pobieżnego obejrzenia drewnianych zabytkowych dzielnic, Targu Rybnego, cytadeli, kilku głównych ulic i posiedzenia na plaży.

Drewniana dzielnica Bryggen największe wrażenie robi po zmroku- oświetlona mnóstwem kolorowych świateł, odbitych dodatkowo w fiordzie nabiera odrealnionego, bajkowego charakteru. Z parku otaczającego zamek i cytadelę pięknie widać zachodzące słońce (w zamku są jedyne dwie toalety, do których nie trzeba wrzucać dziesięciokoronówki generalnie poruszanie się bez tej monety po norweskich miastach może okazać się mocno stresujące :)). Położona na cyplu za oceanarium plaża- (maleńkie kamieniste dojście do wody), staje się popołudniami miejscem spotkania młodych ludzi obładowanych puszkami z piwem. Ładnym, spokojnym i zielonym- my wykorzystałyśmy ja na wygotowanie resztek gazu z naszej butli i spokojne wypicie herbaty. Przypadkiem w towarzystwie Pani Prawnik, z którą wdałyśmy się w ciekawą rozmowę o imigrantach, Polakach i granicy Norwegii z Rosją. Zabudowane drewnianymi domkami wybrzeże, przez które można przejść idąc z Targu do Aquarium w weekend robiło spokojne, wręcz sielankowe wrażenie. Bardzo przyjemny spacer. Najmniej ciekawy wydał nam się chyba Targ Rybny- zatłoczony, pachnący tłuszczem i pełen akwariów z żywymi krabami i homarami, skrępowanymi i udekorowanymi wbitymi w ciała metkami jak jakieś martwe przedmioty. Było mi ich bardzo żal.

 

Jeżeli ciekawi Was jak przenocowałyśmy- na przedostatniej fotce widać nasz namiot w lotniskowym lasku. Samolot miałyśmy wcześnie rano, łaziłyśmy po centrum aż do ostatniego autobusu, czasu na spanie zostało niewiele. Lotnisko otaczają bagna i las. Na górce za jednym z parkingów stoi rzeźba w kształcie wigwamu. Troszkę w bok Lidka znalazła świetne płaskie miejsce- wysypane podłożem dla rododendronów. Wręcz idealne pod namiot. Chciałyśmy się nim podzielić z trójką Niemców łażącą po lasku w tym samym celu co my, ale poszli gdzieś w krzaki czy gęste trawska. Najwyraźniej nie dowierzali norweskiemu prawu, które naprawdę nie zakazuje biwakowania. Nikt nas tam nie zaczepiał i nie wyganiał. Przypuszczam, że wigwam widział już niejeden namiot. Cała okolica poza tym miejscem jest niezachęcająco mokra.

Share
Translate »