norweskie mchy

Kiedy jechałam pierwszy raz do Norwegii i wspomniałam, że sfotografuję roślinność córka, która tam niedawno była wyśmiała mnie. Mchy i porosty… Nic tam więcej nie znajdziesz!

To tylko częściowa prawda. Rzeczywiście na dużych wysokościach królują widłaki, porosty i mchy. Ale jakie! Popatrzcie sami.

To tylko część moich zdjęć. Fotografowałam na zmianę na cyfrowym korpusie i na filmach używając tych samych obiektywów. To, że przeznaczona do analoga Sigma macro z odwzorowaniem 1:1 zadziałała z EOSem 5D było dla mnie niespodzianką. Aparat pracował prawidłowo, ale tylko na otwartej przysłonie (2,8). Stąd tak malutka głębia ostrości. Na analogowe zdjęcia będziemy musieli poczekać tydzień. Mariusz startuje teraz w regatach na Bałtyku i już wczoraj był w amoku… Szczecin to miasto żeglarzy i raczej nic się z tym nie da zrobić :)

PS: mam jeszcze (też cyfrowe) kwiatki. Mnóstwo ich było, Norwegia jest niewiarygodnie zielona latem. Postaram się uporządkować zdjęcia na jutro.

Share

wróciłam :)

Pięknie tam latem… Cudnie. Zieleń szaleje, pogoda rewelacyjna, gołe lodowce. Tak jak zapowiedziałam dojechałam stopem (doskonale mi poszło :)). Jak sugerowała Leśna Dusza przeszłam wzdłuż Jostedalbrean i Breheimen do Utladalen (odwiedzić Krisa). Połaziłam po najdzikszych zakątkach Hurungane (trasą o której Kristoffer wspomniał w komentarzu- rewelacyjne miejsca!), a potem dokończyłam południowy fragment Jotunheimen, którego nie zdążyliśmy przejść z Jose- tam gorzej. Masa ludzi, schroniska giganty, ceprostrady i trochę śmieci. Grań Besseggen rzeczywiście robi wrażenie, ale żeby uniknąć tłoku misiałam kilkukrotnie nocować na dużej wysokości- czyli pilnować żeby mi namiot nie odfrunął :).

Kilka zdjęć. Cyfrowych na początek. Lecę wywołać filmy…

Share
Translate »