Pireneje marzec 2014- Ayous-Etsaut

AA035Wstaliśmy wcześnie i kiedy wychodziliśmy Francuzi jeszcze spali. Śnieg był zmrożony, na powierzchni osiadła szadź, ale wysoko na grani wiatr zdmuchiwał całe śnieżne chmury.

AA001Zapowiadał się kolejny piękny dzień.

AA033 (1)Mieliśmy szczęście. Słońce wschodziło dokładnie za Pic du Midi i w szczelinie pojawiła się smuga światła. Snop rósł, Jose fotografował, ja też zrobiłam kilka zdjęć, ale ponieważ zależało nam na wyjściu na grań jak najwcześniej (bo wisiały nad nami nawisy) szliśmy do góry, oglądając się tylko co jakiś czas.

AA032

Odwróciłam się w chwili kiedy słońce pojawiło się dokładnie w szczerbie. Krzyknęłam, Jose zdążył zrobić kilka fotografii- ja niestety tylko tę jedną, za długo wszystko ustawiam. Minutę później było już zbyt dużo światła. Martwiłam się czy to zdjęcie wyszło i żałowałam, że nie przygotowałam się lepiej. Gdyby ktoś z Was trafił przypadkiem do Ayous na chwilę przed świtem- słońce pojawia się na podejściu w kierunku Col d’Ayous, latem trzeba najprawdopodobniej wyjść troszkę wyżej (dalej na północ). Przydałby się jakiś ciemny filtr.

AA031 (1)Podejście szybko robi się strome i musieliśmy założyć raki, ale wyżej teren się wypłaszcza.

AA030 (1)AA029Na grani wyszliśmy na bardzo silny wiatr. Kilka minut po tym jak wdrapaliśmy się na przełęcz nadleciały chmury i znikł nam cały widok.

AA027Spróbowaliśmy jeszcze odszukać trawers prowadzący na  Col d’Aas de Bielle, ale widzieliśmy tylko pozrywane nawisy na podejrzanym urwisku.

AA026 (2)Wróciliśmy na GR 10 i postanowiliśmy zejść.

AA028 (1)AA025Nie było prosto, ale nie było też większych problemów, zlekceważyliśmy schodzący trawersem szlak- teraz niewidoczny pod śniegiem. Ukryte we mgle zbocze wydawało nam się zbyt strome na zimę. Zeszliśmy niemal prosto w dół. Stromizna nie raz ukrywa stok, ale po podejściu bliżej okazuje się, że to nie pion i da się spokojnie zejść.

fot Jose Antonio de la Fuente

 Niżej przeszliśmy przez dwa lawiniska i spróbowaliśmy znów podejść na Col d’Aas de Bielle. Tym razem odpędził nas huraganowy wiatr. Robiło się późno, na obwieszoną nawisami grań weszło słońce i baliśmy się, że po drugiej- nasłonecznionej stronie może nie dać się już bezpiecznie zejść.

AA023 (1)Długo szliśmy doliną w coraz miększym i bardziej kopnym śniegu. Trasa GR10, prowadząca zboczem była cała poprzecinana lawiniskami, ale dno doliny wyglądało bezpiecznie.

AA022 (1)Wczesnym popołudniem zjedliśmy w otwartej (i dobrej do spania) cabanie. Przyglądaliśmy się wszystkim zboczom, ale żadna z zaznaczonych na mapie zimowych tras nie wyglądała zachęcająco przy tak miękkim i chętnie spadającym śniegu. W tej sytuacji postanowiliśmy zejść aż do Etsaut. Trochę mi było szkoda bardzo bliskiego Pic Gazies. Pewnie i tak nie udałoby się nam na niego wejść, ale fajnie byłoby chociaż obejrzeć te góry z bliska.

AA021 (1)Z godzinę poniżej cabany śnieg zmienił się w mokrą ciapę  a potem znikł.

AA019 (1)

Na wysokości wyrytego w ścianie trawersu- jednej z atrakcji GR10 – Chemin d’Mature- (ścieżki masztów), panowała już zupełna wiosna.

Chemin d'Mature fot Jose Antonio de la FuenteW słońcu musiało być ponad 20 stopni- ogromna różnica w stosunku do lodowatego huraganu na szczytach.

AA018 (1)Z przyjemnością łapaliśmy resztki wieczornego słońca. Kiedy zaszło natychmiast zrobiło się bardzo zimno.

AA017W dolinie snuły się dymy z wypalanych łąk. Przed szóstą doszliśmy do gite w Etsaut. Piętnastowieczne podwórze było otwarte na oścież. Jadalnia i kuchnia też, ale nikogo nie zastaliśmy. Długo snuliśmy się po okolicy próbując się czegoś dowiedzieć. W oborze stało kilka osłów, ktoś musiał tu przecież być…

W końcu otworzyła nam sąsiadka. Zapłaciliśmy, dostaliśmy klucz. Lubię tą gite, nie jest droga 13 Euro), a jest tam i ciepła woda, i wygodna jadalnia z kuchnią- i wszystko to otwarte przez cały rok.

Share

Pireneje marzec 2014- Ayous

Wybieraliśmy się do Ayous- schroniska obdarzonego jednym z najbardziej znanych pirenejskich widoków skuszeni zimowymi zdjęciami Asi pokazanymi na forum Edka chyba już ze dwa lata temu.

AA028 (1)Pogoda była cudowna, słońce grzało i bardzo szybko zrobiło się ciepło. Wiata gdzie spaliśmy w dziennym świetle dała się zidentyfikować jako Cabane de lous Quebottes (1721 m)- bardzo dobre punkt startowy.  Zamiast wchodzić wprost do góry przy stawie lac Casterau, co pewnie byśmy wybrali gdyby wieczorem udało nam się dotrzeć do (prawdopodobnie) otwartej Cabane de la Hosse, poszliśmy troszeczkę w kółko, wzdłuż grani Pic Paradis na Col de Moines. Tamtą drogę już znałam i chociaż widziałam ją dawno temu, latem, w deszczu i mgle, wolałam zbadać nową trasę.

AA025Szło nam się świetnie, śnieg zachowywał się podobnie jak poprzedniego dnia, nie było zagrożenia lawinami. Piękny widokowy spacer.

AA021 (1)Na Col des Moines (2168 m npm. ) znaleźliśmy narciarski ślad, a chwilkę potem spotkaliśmy parę z hiszpańskim przewodnikiem. Szli na nartach do Ayous.

AA018Poszliśmy troszkę inaczej, bo rakiety nie są najlepsze na stromy trawers, zresztą było wcześnie i mieliśmy czas. Przeszliśmy koło zamarzniętego stawku Plaa de las Basques, zeszliśmy troszkę do Lac Paradis, minęliśmy Lac Castereu i znów wdrapaliśmy się nad Lac Bersau. Szkoda troszkę, że wszystkie stawy zasypało- zamiast wody, czy choćby kawałka czystego lodu widzieliśmy tylko płaskie śnieżne pola. Krajobraz był za to bajkowy, wszystko piękne, lśniące, śnieżnobiałe.

AA017 AA014 (2) Wodę znaleźliśmy dopiero z 700 m nad schroniskiem. Kiedy napełnialiśmy butelki minęła nas trójka narciarzy wracająca już do Astun. Pogadaliśmy chwilkę z przewodnikiem. Odradził nam wychodzenie ponad schronisko Ayous po południu. Lawiniasty stok pozwalał się przejść tylko wcześnie rano.

AA013 (2)Bardzo nam to nie przeszkadzało, bo Ayous to wyjątkowo piękne miejsce. Warto sobie w nim chwilkę posiedzieć.

AA011Lac Gentau też zasypało, ale i tak słynna panorama z Pic du Midi d’Ossau ponad jeziorem robiła wielkie wrażenie.

AA012 (1)Schronisko Ayous (1960 m npm.-własność Parku Narodowego Pirenejów) zostawiło otwartą zimową sypialnię w piwnicy i przedsionek z dużym stołem nad tarasem. Początkowo rozłożyliśmy się w pełnej łóżek piwnicy, ale potem przenieśliśmy do jadalni. Był z niej piękny widok, a na dole zrobił się prawie tłok. Może troszkę przesadzam … ze dwie godziny po nas przyszła dwójka bardzo głośnych Francuzów. Przyszli na jedną noc z Portalet, w rakietach, tak jak i my. Strasznie się w tej piwnicy rozpanoszyli, nie bardzo było jak się ruszyć, mieszały się nam wszystkie rzeczy… pomyśleliśmy, że tacy faceci na pewno straszliwie chrapią…

IMG_5527Miałam nadzieję na nocne fotografie, ale wieczór był niestety mglisty.  Pic du Midi pojawiał się i znikał, światło było stłumione i blade. Pobawiłam się troszkę moim trójnogiem, głownie po to, żeby poćwiczyć. Manipulowanie nim jest troszkę trudniejsze niż wyposażonym w regulowaną głowicę statywem. Może jeszcze o tym przy okazji napiszę. Trzeba się tego nauczyć, ale potem jest już bardzo prosto i co najważniejsze w górach, ustawianie aparatu jest szybkie i wykonalne nawet w rękawicach. Urządzenie postawione na śniegu jest wyjątkowo stabilne, teleskopowe kijki pozwalają na regulację, ale jak zwykle coś za coś- możliwe są tylko kadry poziome.

AA007 (2)AA008 (2)W miękkim śniegu trzeba bardzo uważać żeby czegoś niechcący nie ruszyć. W twardy daje się stabilnie wbić czekan i aparat jest pięknie unieruchomiony. Nie wszystko mi i się od razu udało, ale tak czy siak byłam zachwycona :). Tylko 107 g i szansa na nocne zdjęcia!

AA006 (2)

Pomimo tego, że zostawiono działające baterie słoneczne i mieliśmy światło, poszliśmy spać bardzo wcześnie i wstaliśmy z godzinę przed świtem.

AA003Nie było ani śladu mgły!

 

Share
Translate »