moja majówka

W tym roku majówka jest tak długa, że zamykamy Kwarka na cały tydzień. Ja też znikam. Jedziemy w góry, w całkiem dla mnie nowe i sądząc ze zdjęć w książkach i necie fascynujące miejsce- kaniony na Sardynii. Wprawdzie przewodnik jest po francusku… a żadne z nas tym językiem nie włada, ale mamy obrazki…:)  Najbardziej podejrzany kawałek- opis jednego z wejść  przetłumaczył nam kolega -Francuz. Dostaliśmy dwie wersje po polsku… i na wszelki wypadek też po angielsku. Tekst był tak napisany, że Eric nie był pewien co też autor mógł mieć na myśli… zobaczymy na miejscu:)

Wracam za tydzień ( z małym haczykiem) pa pa !

 

Share

Zima to nie lato…

Zbierałam się, żeby o tym napisać od dawna. Piszę teraz, bo wiele osób wyjedzie na majówkę w góry, tymczasem w górach nadal jest śnieg. W niektórych miejscach nawet więcej niż w marcu.

Kilka osób, które ostatnio wróciły z Pirenejów, a które prosiły o rady mnie, albo którym doradzaliśmy na forum Moje Pireneje, wróciło nie zrealizowawszy zaplanowanych tras. Nie pomagało nawet wypożyczenie rakiet. Kiepska pogoda, ciężki, zmoczony deszczem i bardzo lawiniasty śnieg, słaba, lub nawet niemożliwa orientacja w terenie. Częsta o tej porze roku mgła, przemoczone buty, których nie daje się wysuszyć bez dostępu do otwartych schronisk (a w większości są jeszcze zamknięte). Ciężkie, bo pełne zimowego sprzętu plecaki…

Zasypane przez lawiny szlaki są trudne do przebrnięcia, niebezpieczne są też same lawiny, wiosną zbierające całą pokrywę aż do gruntu, a pojawiające się niespodziewanie i czasem zupełnie znikąd, w całkiem niegroźnie wyglądających miejscach- np. długich żlebach, których górnych partii może nie być widać, a wydają się bezpieczne bo są już nisko, nawet poniżej linii lasu.  Do tego wszystkiego dochodzi zmęczenie i niemożliwy do oszacowania czas przejść.

Śnieg i zimowa sceneria, bardzo często (w zasadzie zawsze) połączona z samotnością- zimą w górach nie ma ludzi- powoduje zmęczenie bielą, a czasem też poczucie niepewności i zagrożenia. Nawet niezbyt trudne drogi wydają się niebezpieczne i strome. Zobaczcie sami, to zdjęcia zrobione niemal w tych samych miejscach zimą i latem…

To północna ściana Vignemale

A to ścieżka na Horquette d’ Alans  i ślad, którym szliśmy w marcu (jak widać tak, jak się spodziewałam za wysoko)

Monte Perdido widziany znad Lago Helado w czerwcu i sierpniu

Zima w górach jest długa, bywa, że trwa aż do końca czerwca (jak wyżej) i nawet na początku lipca trafia się jeszcze na wielkie płaty firnu czy resztki śniegu pochowane w żlebach.  Teraz ten śnieg zaczyna się znacznie niżej. Czasem wiosną, jest go nawet więcej niż zimą (na zdjęciu poniżej Ibon de Ip teraz w marcu i w kwietniu zeszłego roku) .

Nie chciałabym nikogo zniechęcać. Ja sama bardzo lubię wiosnę i co roku wyjeżdżam w tym czasie w góry. To nie czas na wielkie plany, spektakularne szczyty czy poważne ambicje.  Przy sprzyjających warunkach mogą się udać, ale najczęściej wiosenne góry uczą mnie pokory i bywa, że sukcesem jest „zwykłe” przetrwanie  … wierzcie mi lub nie … ten sukces chociaż  bardzo malutki, też daje satysfakcję :)

Oprócz swoich, wykorzystałam zdjęcia dwóch moich przyjaciół. Serdecznie dziękuję za ich użyczenie :)

Share
Translate »