Nasz korespondent z Hiszpanii donosi- Zachodnie Pireneje- Linza

Tak było przedwczoraj w Pirenejach. Pięknie prawda? Zdjęcia przysłał mi kolega. Lubię je dostawać,  sama nie mam szans na wyskoczenie na weekend w Pireneje. Wczoraj padało, jest zima, ale kiedy tylko dostałam ten album, natychmiast  sprawdziłam cenę biletów. Są tanie, pogoda trzyma… więc może jednak jeszcze się da …

Linza to schronisko w Zachodnich Pirenejach. To już Nawarra, o dolinę dalej niż dotarliśmy w marcu. Byłam tam tylko przez chwilę, samochodem, już ze złamaną nogą. Wypiłam kawę przy kominku i popatrzyłam na śnieg. Będę musiała tam kiedyś wrócić, góry wyglądają tak pięknie. Łagodnie i dostępnie, być może to świetne miejsce na chodzenie zimą?

Share

idealna harmonia

Są takie miejsca, gdzie panuje idealna harmonia. Pewnie powstały przypadkiem, chociaż nie na pewno….

W zeszłym roku, w październiku idąc bez szlaku z Pica Estanyo i Cabaneta w Andorze zeszłam nad niezbyt dobrze widoczny ze szczytu ciąg jezior. Chciałam przetrawersować do grani Casamania i zejść w kierunku Coma Obaga. Szlaku nie było, ale droga wzdłuż brzegów wydawała się bardzo logiczna.

Szłam sobie w dół spokojnie. Była już późna jesień, za późno na jakiekolwiek rośliny, wokół tylko uschnięta już trawa i stawy w otoczeniu kamiennych bloków. Trochę szarych chmur. Dość zimno. To był mój ostatni górski dzień.

Szłam coraz wolniej, bo niemal każde miejsce wydawało mi się idealne.  Doskonałe, nie sposób byłoby zaprojektować go lepiej.

Chmury zasłaniały i odsłaniały grań, po stawach i zboczach przesuwały się słoneczne plamy.

Żal mi było już wracać. To miejsce czarowało. Nie byłam pewna, czy to uczucie doskonałego piękna nie było złudzeniem wywołanym nieuchronną koniecznością zejścia w dół… potem zima, obowiązki,  zwykłe życie… szkoda…

Robiłam zdjęcia próbując utrwalić tą fascynującą równowagę. Nie zauważyłam, że zepsuła się pogoda. Kiedy w końcu z żalem wdrapałam się na grań za ostatnim jeziorkiem, Casamania ginęła we mgle i szanse na odnalezienie przejścia do Coma Obaga spadły do zera.

Wróciłam nad staw i zeszłam znakowanym plackami farby szlakiem do Val de Riu. Oznakowanie zaczyna się przy tamie. Ostatnie, najpiękniejsze jezioro jest sztuczne, jak wiele innych w Pirenejach… ale to wcale nie odbiera mu uroku. Pomimo tego, że zrobione przez człowieka jest niesamowicie, przejmująco piękne.

 

 

Share
Translate »