Góry dobre na sierpień

Sierpień to dla mnie  ciężki miesiąc. W pracy jest dużo roboty, większość naszych zamówień jest właśnie wysyłana lub kończona, przygotowuje się nowe kolekcje, targi, cenniki. Dlatego prawie nigdy nie wyjeżdżam w sierpniu. To w sumie dobrze, bo wtedy zwykle w górach jest tłok. W sierpniu można by pojechać w każde góry, pogoda jest piękna w większości miejsc wytopił się śnieg…

Najlepsze sierpniowe wyjazdy które pamiętam to HRP w Pirenejach i Hardengevieda w Norwegii. Oba w drugiej połowie miesiąca, mocno zahaczające o wrzesień.

Na HRP ( pisałam o nim wcześniej) poza najbardziej znanymi miejscami nie ma tłoku,  to nie jest bardzo łatwy szlak, w Norwegii pod koniec  sierpnia oprócz sporadycznie spotykanych wędkarzy, nie było już zupełnie nikogo. Rosło mnóstwo grzybów, których nikt tam nie zbiera. Czerwone koźlaki były najwyższymi, z daleka widocznymi roślinami,  a całe zbocza porastały dojrzałe jagody. Nocami niestety codziennie zdarzał się mróz i było już raczej zimno.

W Pirenejach sierpień to najcieplejszy miesiąc ale w drugiej połowie  noce  bywają już zimne a od połowy września jest już  jesiennie, a czasem bywa zimowo.

Żałuję bardzo że nie mogę tam być. Jest jeszcze tyle dróg z dala od znakowanych szlaków,  bezludnych- bo trudnych i „niewygodnych komunikacyjnie” miejsc… jeziorek których nie widziałam, a mogłabym sobie rozbić przy którymś namiot… tyle nieznanych przełęczy z wiecznie irytująca zagadką- którędy (jeśli w ogóle) da się stąd zejść!,  tyle szczytów z zawsze zaskakującym widokiem….tylko, że znów chyba nie uda mi się wyrwać  w sierpniu. Chociaż bardzo chciałam i nawet się umówiłam.

Na zdjęciach jeden z najbardziej bezludnych odcinków HRP- Port Bonaqua-Marc.

 

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »