Hiszpania pieszo cz6 Kastylia i Leon


To będzie krótki wpis, szłam przez Kastylię i Leon tylko 3 dni, a zajrzałam tam zmęczona brakiem sklepów i czystej wody. Niestety nie od razu się udało. W pierwszej wsi, do której opadł płaskowyż kupiłam tylko trochę owoców i z trudem wyprosiłam ziemniaki w knajpie. Nie chciało mi się iść do Medina de Pomar, to duże miasto, więc odbiłam na północ i w Espinosa de los Monteros znalazłam wszystko czego potrzebowałam, w tym bezglutenowy chleb. To było śliczne miasteczko pełne turystów. Zatłoczony był też pobliski Monument Natural Ojo Gurena (są tam jaskinie gdzie mieszkali mnisi), szlaki były natomiast całkiem puste. Również długodystansowy GR1, który nawet mnie interesował i być może szłabym nim przez całą Hiszpanię gdyby nie upał. GR1 biegnie zbyt daleko na południe od chłodu. Odcinek, na który najpierw trafiłam nie był ciekawy. Pola, zwierzęta wypasane po lasach i wieś za wsią, niektóre śliczne w każdej dobra źródlana woda. Może jeszcze kiedyś pójdę tym szlakiem, ale nie latem. Było akurat chłodno więc cieszyłam się dostatkiem wody. Kolejny odcinek jedynki na który trafiłam biegł do Embalse del Ebro i tam kompletnie się gubił, przewodnik po GR1 radzi przejechać go autobusem, ja poszłam po swojemu, bo nawigacja wpuściła mnie w gąszcz kolcolistów i jeżyn, po których do dziś leczę podrapane łydki. Dalej szłam plażą, w sierpniu w jeziorze było mało wody i odsłonił się pas piaszczystego dna. Woda była płytka i ciepła, wykąpałam się. Wysuszyłam. Gdzieś tam przekroczyłam granicę Kantabrii i znów mam bukowe lasy i błoto. W Kastylii i Leon było dla odmiany kamieniście i sucho, lasy niskie z zimozielonego dębu, na łąkach śródziemnomorska roślinność z lawendą. Pola pszenicy i słoneczników.

Share

2 komentarze do “Hiszpania pieszo cz6 Kastylia i Leon”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »