Mgła w bardzo obrazowy sposób udowadnia, że punkt widzenia istotnie zależy od punktu siedzenia, a podziwianie rzeczywistości z dystansu ma wielki sens… Zdjęcia poniżej przedstawiają te same mgły, które pokazałam Wam wczoraj, tym razem widziane z zewnątrz. Najlepiej wyglądają z góry i uparta droga w górę jest jednym z najsensowniejszych sposobów wydostania się z mgieł. Chmury lubią zalegać w dolinach. Czepiać się zakamarków i tam utykać. Ich poziom, zwłaszcza w górach, które są barierami klimatycznymi rzadko wynosi więcej niż 2300-2500 metrów. Grubość obłoczków sięga zwykle kilkuset metrów i często wystarcza godzina czy dwie, żeby wydostać się ponad nie. Alpy Nadmorskie są stosunkowo wąskie. Rozpędzone nad dolinami chmurska nie muszą wzbijać się bardzo wysoko i w efekcie na grani niemal bez przerwy trwa fascynujące widowisko. Wrzesień jest pod tym względem rewelacyjny. Powietrze przezroczyste, wiatry silne. Typowa dla Piemontu mgła wyrabia niestworzone rzeczy. Zresztą, popatrzcie sami…
Wiedzieliśmy o tym. Podobna historia zdarzyła nam się już kilkukrotnie w Pirenejach. Zapakowaliśmy zapas jedzenia na dwa tygodnie i przez 12 dni (w końcu musieliśmy zejść, bo rozpadły się moje buty) trzymaliśmy się bardzo wysoko. Daleko od cywilizacji. Powyżej walczących ze sobą atlantyckich i śródziemnomorskich chmur… w niebie :).
Piękne, właściwie same perełki.
Dzięki. Naprawdę było tak pięknie. Z wielu powodów bardzo lubię Piemont i ten jesienny okazał się chyba jeszcze ciekawszy niż latem. Mgieł było tak dużo, że zwykłe morze chmur zaczęło mi się wydawać pospolite :)