Irlandia zimą cz3

Wysiadamy na przystani. Jest lodowato, a prom już za kilka minut. -Płyniemy? Agnieszka wygląda na skołowaną, wiem że za dużo zmieniam, sama też chciałabym tylko iść, ale nie wiem gdzie. Nie podobały nam się owcze płoty i błoto. Płacimy za bilet, wewnątrz jest ciepło. Zanim dopłyniemy wyjdzie słońce i przeleci ulewny deszcz. Wyspa Beara wygląda ładnie. Idziemy na cypel, znakowany szlak prowadzi w stronę latarni morskiej, jest coraz piękniej, chociaż wiatr dosłownie zwala z nóg. Mijamy grzbiet, stoi tam jakaś ruina. Myślimy czy iść dalej szlakiem, wchodzi na kolejne wzgórze  to niby tylko 300 metrów, ale wygwizdów… rezygnujemy- już późno, ja jestem zbyt powolna, jest mokro, znów siecze nas marznący deszcz. Schodzimy. Wieś wydaje się raczej pusta, widzimy przed domem człowieka, zatrzymuje się patrzy, więc machamy, zagaduje nas. -jest tu gdzieś jakieś mniej wietrzne miejsce pod namiot? Jakiś żywopłot?- U sąsiadów, tylko wejdźcie tak, żeby was nikt nie widział. Staramy się, ale zamiast rozstawić namioty chowamy się w ogrodowej altance. Nocą deszcz zaleje wysypane żwirem podwórko. A altanka zaciszna, sucha… Przez kilka dni będzie nas prześladować myśl, że coś ruszyłyśmy, przestawiłyśmy czy zapomniałyśmy coś ze sobą zabrać.

Znów prom, znów deszcz. W Casteltown zamknięta biblioteka. Zimny rynek. Na mapie są zaznaczone megality, niedaleko tylko kilka kilometrów. Idziemy, oglądamy kamienny krąg, ruszamy w stronę drugiego, przylatuje deszcz, wskakujemy pod drzewa. Staje przy nas samochód- Ten drugi jest mniej ciekawy, wsiadajcie. Stajemy na głównej szosie, łapiemy dalej. Siedząc w altance ustaliłyśmy co chcemy robić. Podoba nam się wybrzeże, więc uzbieramy wszystkie nadmorskie szlaki, to krótkie kawałki połączone widokową szosą- Wild Atlantic Way. Pewnie da się ją przejechać autostopem. Marzniemy, czekamy,  widzimy sporo samochodów, ale są pełne. W końcu zatrzymuje się starszy pan. Jedzie na pogrzeb, jechali na niego wszyscy. Spotkamy ich ponownie na stypie, w barze gdzie musiałyśmy poczekać, bo sklepikarz obiecał nam nocleg, jak już wróci z cmentarza. Dobrze siedzieć w cieple i patrzyć na rozwijający się sztorm. Dostajemy klucze do dużego mieszkania, rozkładamy się i idziemy zobaczyć wybrzeże. Jest tu szlak. Wieje w porywach ponad 100 km/godzinę, ale bez plecaków łatwiej nam się utrzymać na nogach. Patrzymy na Atlantyk. Ogromne fale, oceaniczna mgła pod światło, kłaki morskiej piany porywane przez wiatr. Potem wzgórze pełne owczych płotów z drabinami, i prysznice od rozbijających się fal. Dosięgają nas chociaż to kilkaset metrów.  Jesteśmy mokre, zalane słoną wodą.-wariatki- patrzy na nas z samochodu jakaś kobieta. Wichura rozpędziła się już na dobre. We wsi, w połowie hrabstwa wysiadł prąd. Pan ze sklepu podrzuci nam potem świece, niepotrzebnie, przecież mamy latarki. Nocą spadnie śnieg i oczywiście zaraz się stopi.

Ciara niepostrzeżenie przejdzie w kolejny huragan. Mieszkańcy Irlandii wybrali rok wcześniej listę imion, więc teraz to będzie Dennis. Tymczasem idziemy wybrzeżem, wyspane i wypoczęte. Morze kipi. Jest pięknie i nawet trochę mi żal, kiedy, już koło południa macham na zbliżający się samochód. Pierwszy, to nie jest ruchliwa droga. Chłopak wiezie nas kilkanaście kilometrów. Opowiada o wyludnianiu się wsi. Nie ma młodych, wolą jechać do miast, albo dalej. Australia- patrzy na nas. Ja sobie znalazłem pracę, ale to bardzo trudne.  Wysiadamy w kolorowym miasteczku. Za Eyeiries  jest fragment nadmorskiego szlaku. Piękny. Zatoka wydaje się dość spokojna, nad morzem, w pełnym słońcu szmaragdowo niebieskim przesuwają się firanki deszczu, ale nas zlewa tylko raz czy dwa. Przy szosie stoi samochód, młody mężczyzna zaciekawiony turystkami (w lutym) obwozi nas po cyplu półwyspu Beara, chociaż wcale się tam nie wybierał. -Nigdy tu jeszcze nie byłem- mówi- a nie mieszkam daleko.

We wnętrzu będzie przyjemnie ciepło więc wystawione nagle na wiatr zmarzniemy, schowamy się na stacji benzynowej a potem za domem pracującej tam pani. Namioty staną na dachu ziemnej piwniczki- górce, nad ciemną rzeką. Nocą spadnie mokry śnieg. Wiatr nie ustanie.

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »