jesienne mgły

Mój pirenejski listopad pomimo raczej dobrej pogody okazał się bardzo mglisty. Nawet w piękne słoneczne dni po dnach dolin snuły się gęste kłęby, a po gwiaździstym niebie przesuwały  cieniutkie, ale widoczne na fotografiach „firanki”. Najbardziej zaskakujące były warstwowe chmury. O ile latem zwykle jest się albo pod chmurą albo nad, teraz plątaliśmy się gdzieś pomiędzy warstwami, wystawieni na bardzo zmienne warunki. Wiało przez cały czas, więc niewinne z daleka, a mokre i zimne z bliska obłoczki rwały się utykały, przeciskały nad granią, rozwiewały i tworzyły gdzie indziej. Fascynujące widowisko :)

Share

9 komentarzy do “jesienne mgły”

  1. Wow – zdjęcia są co raz lepsze. Można się zatrzymać, szukam na nich tak wielu rzeczy, a przede wszystkim przygód. Poza tym nikt nigdy mi nie pokazał, że tak kręci się ziemia i nawet nie miałem pojęcia jak to wygląda. A zdjęcia z „jesienne mgły” – to ma być komplement – szkoda, że w marketach i sklepikach nie sprzedają takich różnych widoków tylko słoniki na tle zachodu, Paryż itp. ciągle te same rzeczy. Chętnie zakupiłbym taki widok w jakiejś antyramie lub na płótnie. Jak nic prognozuję niebawem wernisaże po Polsce z bogatymi opowieściami w klubach podróżnika. – ehhh oby mnie kiedyś spotkała taka wyprawa choć w jedno z tych miejsc.

    Podziwiam Cię Kasiu i wszystkich tych którzy tak potrafią.

    1. Mateusz dzięki. Takie długie naświetlenia są dla mnie nowe i nie do końca wiem jak te zdjęcia pokazać. Kolory są dość dowolne (fotografowałam w rawach), ale jak by ich nie ustawiać gwiazdy wychodzą bardzo kolorowe. Najwyraźniej takie już są :) Do tego ziarno- teraz pokazałam zaszumione zdjęcia tak jak wyszły. Trudno, postaram się polubić tą cyfrową kaszkę. Próby wygładzenia powodują, że obraz mi się spłaszcza, a i tak bardzo przypomina bajkowy rysunek. Jeśli chcesz mogę napisać jak zrobić takie fotografie (a nawet jak uniknąć kilku błędów, które już wychwyciłam). To w sumie bardzo proste. Potrzebny statyw i wężyk do wyzwalania, a poza tym ciepłe ubrania (oj bardzo!), czołówka i kubek z herbatą- idealny miernik czasu :). Jeszcze trzeba być w odpowiednim miejscu- ciemnym, dalekim od jakichkolwiek świateł.
      To też na pewno opiszę, więc po prostu pakuj się i jedź! To co teraz przeszliśmy nie wymaga nawet noszenia namiotu, są schrony -tylko 3 razy nie doszliśmy i spaliśmy na dworze:).

      Jeśli chcesz wydruk napisz na maila jaki rozmiar. Spytam Mariusza ile to kosztuje (on robi piękne wydruki), poprawię wszystkie plamki i możesz wieszać :)

  2. Kasiu, również uważam, że przechodzisz samą siebie, przepiękne zdjęcia! Mgły niesamowite, rzeczywiście trafiłaś niesamowitą pogodę!

    Miałem spytać czy wszystkie są z analoga, ale coś mi się przypomniało z poprzedniego wpisu o bateriach, czyli miałaś też cyfrowy? Czy będziesz jakoś opisywać które zdjęcia są z którego? No i które miałaś obiektywy, czy też obiektyw?

    1. Radku
      Wszystkie są cyfrowe. Analogowych jeszcze nie wywołałam, ale cieszę się, że nie odróżniłeś :)
      Listopad w Pirenejach był rzeczywiście fascynujący. I mgły i piękne, niesamowicie przebarwione lasy. Miałam nowy obiektyw 28-135mm (canona ze stabilizacją obrazu) i ten chyba najbardziej mi odpowiada pod względem zakresu. Ma natomiast inne wady- jest bardzo ciężki i wysuwa się. Zabrałam też 50-tkę makro, ale prawie jej nie używałam. Jednak jak jestem sama mam więcej fotograficznej swobody. Zmienianie szkieł zajmuje mi sporo czasu, nie chciałam żeby Jose długo czekał. I tak jestem wolniejsza od niego, a listopadowy dzień jest upiornie krótki.
      Do fotografowania nocy brakowało mi jasnego szerokiego kąta. Już od dawna szukam jakiegoś starego i niedrogiego obiektywu, mógłby być manualny i nawet z innym mocowaniem niż do canona (są przekładki), gdyby ktoś z Was o takim słyszał dajcie znać. Marzy mi się Mir 20mm f 3,5 lub (niestety droższy) Flektogon 20 mm f 2,8. Może kiedyś, gdzieś na któryś trafię.

  3. Zawsze się zastanawiałem jak to jest, że można postawić dwie osoby w tym samym miejscu, dać im ten sam aparat i kazać fotografować tą samą rzecz.. I jedna osoba zrobi z tego dzieło sztuki a druga zrobi zwykłe zdjęcie? To się ma we krwi chyba :)

    1. z jak najlżejszym się da:)
      Dzięki. Zimą, wtedy kiedy i tak muszę mieć czekan noszę malutki (107g) trójnożek pozwalający na dość stabilne połączenie dwóch trekkingowych kijków i czekana- fotka jest na dole wpisu o Ayous
      latem i wtedy kiedy czekan jest zbędny noszę „zwykły” statyw poskręcany z najlżejszych fragmentów różnych statywów. Waży 650g, składa się tak, że pasuje do bocznej kieszeni mojego plecaka. Ma wiele wad i jedną solidną zaletę- mam go i łatwo się nim posłużyć szybko i po ciemku. Jest też zadziwiająco odporny na złe warunki i mróz. Plastik wytrzymał już sporo. Na razie bez uszczerbków.
      Oba urządzenia nie mają głowic (tylko śrubki) więc wszystkie zdjęcia są poziome, i oba regulują się tylko wysokością nóżek (w trójnóżku kijków. Czekan musi być wystarczająco długi). Wyszły spod ręki naszego genialnego Kajetana- człowieka, który umie naprawić wszystko od komputera po cieknący dach i dzięki któremu Kwark działa sprawnie już od wielu lat.
      Oba statywy są niskie więc fotografuję w bardzo pokornej pozycji :)
      PS: Pireneje są naprawdę niezwykłe.

      1. fajny patent z kijkami i czekanem. I bez głowicy, która tyle waży :-). Tylko z panoramami kiepsko, poziome po złożeniu nie wyglądają najlepiej.

        1. To mi akurat nie przeszkadza. Nie mam w aparatach funkcji składania panoramy, a sklejanie w komputerze jakoś mnie nie ciągnie. Natomiast pionów mi czasem brakuje, ale trudno. Nie dam rady już więcej nieść. Może Kajetan kiedyś mi znów coś wyrzeźbi :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »