<—Schodząc do Honerii mieliśmy zamiar pożyczyć od Aleixa rower i zjechać nim jeszcze wieczorem do Fos (ok 25 km szosą). Jose, bo to był jego pomysł zastanawiał się tylko czy da radę jechać w zimowych butach… Wrzucenie roweru do vana nie byłoby problemem, a powrót (po plecak i po mnie) samochodem zająłby chwilę. Okazało się jednak, że dotarliśmy do schroniska po zmroku, a rower Aleixa nie miał świateł.
Może to dobrze, bo zamiast kończyć pętelkę wokół Mauberme w Honerii zamknęliśmy ją wracając piechotą. Aleix zapewniał, że niepozorna na mapie trasa na pewno nam się spodoba i to okazało się prawdą. Zdecydowaliśmy się wrócić kawałek (drugim wariantem szlaku do Liat) i podejść na halę gdzie zostały resztki dawnych kopalni- teleferique Liat. Zaintrygowały mnie powieszone w Honerii i powielane też na pocztówkach zdjęcia przyjaciółki Aleixa francuskiej fotografki, która sportretowała kopalnie średnioformatowym analogowym aparatem. Oczywiście w czerni i bieli. Trasę można skrócić podchodząc wprost na trawersujący dolinę Toran szlak, lub przejść na nią bezpośrednio z Liat- oszczędza się w ten sposób część podejścia, ale omija schronisko.
Pogoda była średnia, na zmienię słońce i deszcz. Na szczęście ścieżka (na fragmentach niezbyt widoczna) mija dwie dobre cabany gdzie mogliśmy się schować i przeczekać. Deszczowe widoki były tego warte i zrobiłam tam mnóstwo zdjęć.
Łagodny, trawiasty trawers zajął nam czas prawie do wieczora. Z godzinę przed zmrokiem przeszliśmy przez grań i zaczęliśmy schodzić na francuską stronę. Dopadła nas mgła. Nie byliśmy pewni czy odszukamy wysoko położoną i opisaną jako schron Cabane Grande, ale udało się. —>