Od dwóch lat opisuję Wam moje górskie włóczęgi. Wiem, że wiele osób ogląda zdjęcia. Mój blog stał się pewnego rodzaju okienkiem z widokiem na góry. Cieszę się bardzo,
zastanawia mnie jednak coś jeszcze.. Korzystacie z moich opisów tras? Czy komuś z Was przyszło do głowy, żeby może te trasy powtórzyć? Jeśli tak, to jak się udało? Jeżeli nie, to dlaczego? Napiszcie proszę, jestem bardzo ciekawa :)
PS: dopisałam tekst o trudnościach wysokogórskich dróg. Być może się przyda.
Droga Kasiu,
Twój blog jest oknem z widokiem nie tylko na góry, chociaż przede wszystkim właśnie tym, to dla mnie jest też oknem do normalności. Normalności widzenia świata bez filtru wszechobecnego marketingu, PR-u, manipulacji, social mediów, zaraźliwej mody, bezkrytycznej jednorazowości wszystkiego w okół… Naprawdę ciężko się w takim świecie na chwilę zatrzymać, żeby pomyśleć, prawie nikt tego dziś nie robi, większość nawet nie wie, że tak można, a tu właśnie można, czasem zamyślić się nad pięknem czegoś prostego.
Kiedyś napisałaś, że zdobywałaś swoje umiejętności/wiadomości z biegiem lat, jeżdżąc w góry w coraz mniej sprzyjających porach roku, myślę, że niewielu Twoich czytelników było by w stanie Twoje ostatnie wyprawy powtórzyć, ale za to uwielbiamy o nich czytać ;-) Za to oszczędzamy czas i pieniądze wiedząc, że nie ma kurtek, które są nieprzemakalne, jeśli wybierasz się w niej na dwutygodniową wyprawę, z której nie zrezygnujesz jeśli będzie padało, ta wiedza pozwala mi oszczędzić mnóstwo czasu na oglądaniu kurtek w internecie, planowaniu ich zakupu i szperaniu po forach outdoorowych, na których przesiadują głównie gadżeciarze ;-) Z tym zaoszczędzonym czasem pozwalam sobie wyjść do ogrodu, na basen, albo do lasu na spacer. Osobiście pozwolę sobie skorzystać z Twoich porad z zdaje się zeszłego roku dla początkujących turystów i wybrać sobie jakiś np. GR 58 i spróbować od czegoś zacząć, zamiast gonić w sieci za coraz nowszymi gadżetami, które i tak mi się w górach nie przydadzą ;-) W tej chwili, obok planu nauki flamandzkiego to moje drugie postanowienie noworoczne na 2013, a tak już mam, że jak coś zaplanuję z wyprzedzeniem, na pewno zrealizuje, duży plus dla Ciebie Kasiu, dziękuję Ci za ten i za inne wpisy dla początkujących, prosząc jednocześnie o następne.
Cieszę się, że moje wpisy się przydają. Powodzenia we wszystkich postanowieniach, gdybyś potrzebował więcej informacji na temat jakiś konkretnych miejsc, pisz proszę. Nie napisałam wszystkiego co wiem, bo nie chciałam nikogo zanudzać :)
Co do górskich umiejętności- ja jestem dość zwykłym człowiekiem, jeżeli ja umiem coś przejść, powinno się to udać prawie każdemu. To co pisałam o stopniowym zdobywaniu umiejętności dotyczyło zimy. Zima jest niebezpieczna i nieprzewidywalna, stąd potrzebne jest doświadczenie. Moje letnie trasy nadają się nawet dla początkującego, pod warunkiem, że zgodzi się na niewygody – zgubienie na nieoznakowanej drodze, ewentualne niezbyt komfortowe biwaki, sporadyczne zawracanie i szukanie innych przejść.
Queyras i włoska strona Monte Viso, to piękne miejsce, z przyjemnością tam co jakiś czas wracam. Cały ten rejon jest pełen oznakowanych szlaków, wiec ewentualne błądzenie jest mniej prawdopodobne.
Dziękuję za tyle miłych słów…i w takim razie piszę dalej :)
Ponad dziesięć lat później… Tak, przydają się! Bloga znalazłam szykując się na wyjazd w Pireneje i zaczerpnęłam mnóstwo inspiracji. A potem dałam się na dobre wciągnąć w bloga i Kwark. Teraz spokojnie nadrabiam – Twoje opisy i zakupy kwarków ;)
niesamowite, że to już tyle lat… dziękuję, że napisałaś. Powodzenia!