Zwierzęta które pasą się w górach muszą być bardzo szczęśliwe. W zasadzie chodzą wolno, niemal jak dzikie, bardzo często z tymi dzikimi w zgodzie. Wielokrotnie widziałam jelenie gryzące trawę wśród stada krów, kozice tuż obok baranów, szwendające się przy krowach młode dziki.
W Alpach czy Pirenejach zwierzęta pasą się na każdej hali. W dzień i w nocy słyszy się dzwoneczki a stawianie namiotu zawsze wiąże się z wybieraniem najczystszego miejsca i odgarnianiem starych, suchych krowich placków. Po kilku dniach człowiek tak się przyzwyczaja, że owcze i kozie bobki niemal zupełnie przestają mu przeszkadzać. Są naturalne jak ziemia czy trawa.
Zwierzęta zwykle nie zwracaja na przechodnia większej uwagi… chyba , że niesie się na wierzchu bułki. Krowy lubią żebrać i robią to bardzo przekonująco. Niestety są stadne. Poczęstowanie jednej z nich małym kawałkiem skutkuje żałosnym muczeniem całego stada. Straszliwa niesprawiedliwość!
Krowy lubią piękne widoki, i często włażą w miejsca gdzie niemal nie ma trawy. Są przy tym niesamowicie sprawne w łażeniu po skałach.
Ta krowa na Korsyce wprawiła nas w kompleksy. Właziła na górę znacznie szybciej od nas :)
W Pirenejach równie często jak krowy spotyka się konie. Czasem w całkiem niespodziewanych miejscach.
Na Korsyce z kolei wolno chodzą nawet świnie. Są towarzyskie i przyjazne, zawsze gotowe wsadzić ryje nawet w to co, niezbyt nadaje się do jedzenia. W zeszłym roku mężowi i znajomym ( sypiali nisko bo byli na kajakach) co noc wylizywały wszystkie garnki. Jak widać bywają też na GR 20 :)
Co roku niechcący spędzam dużo czasu ze zwierzętami. Sypiamy na tych samych halach, pijemy ze wspólnych wodopojów. Nie sposób nie zauważyć, że mają swoje zwyczaje …