Robię zdjęcia na kliszy, wiem to staroświeckie, niepraktyczne i drogie. Mam swoje powody. Jednym jest przywiązanie do bardzo starego i bardzo dobrego aparatu. Drugim to, że zdjęć na kliszy jest mało. Robię je tylko wtedy kiedy naprawdę czuję, że warto.
Wciąż pamiętam te wszystkie chwile. Pamiętam zimno październikowego poranka w Cabana Rialb, kiedy słońce oświetlało tylko grań Pica d’Estanyo. Poranek w Cabana Plan d’ Aniz, kiedy gotując herbatę czekałam, aż słońce zejdzie niżej po stokach Sierra de Gabas. I chwilę kiedy zza zielonych pagórków zaczęła wystawać zaskakująca strzelista sylwetka Castello Mayor.
To takie proste zdjęcia. Niemal nic na nich nie ma. Sama się zastanawiam czemu tak bardzo je lubię :)