Za tydzień wyjeżdżam w góry i jak za każdym razem odrabiam lekcje i czytam o lawinach. Na pewno trochę już o nich wiem, to nie jest mój pierwszy raz, na pewno nie wiem jeszcze wszystkiego, a co gorsze… pewnie nie wiem wystarczająco dużo. W zeszłym roku spędziłam sporo czasu, tłumacząc mnóstwo, francuskich, niemieckich i katalońskich tekstów. Nie najgorsza okazała się polska strona IMGW:
http://www.imgw.pl/wl/internet/zz/oddzialy/krakow/lawiny/o_law.html
Tekst jest skondensowany i trudno go przeczytać jednym tchem, jednak zawiera mnóstwo użytecznych informacji. W Tatrach, gdzie zimą bywa dużo ludzi, nie jest trudno dowiedzieć się gdzie, kiedy i w jaki sposób spadają najczęściej lawiny. W nieznanych (nam) i mało zimą uczęszczanych górach z interpretacją danych trzeba jakoś sobie poradzić samemu. Oczywiście warto jeśli jest taka możliwość skontaktować się z kimś kto zna aktualny stopień zagrożenia lawinowego, niestety w czasie kiedy schroniska są zamknięte, w górach nie ma zupełnie nikogo, a na dodatek wyszło się z zasięgu sieci telefonicznej zostaje tylko własna ocena ryzyka.
Postaram się omówić to co już umiem i rozumiem w oparciu o stronę IMGW: Naprawdę warto ją dokładnie przeczytać.
I. Jakie miejsca są najbardziej zagrożone?
1.Odkryte i narażone na wiatr
Na odkrytych terenach, (np. duże śnieżne pola), gdzie śnieg nie miał szans osiadać równomiernie, był wywiewany i przenoszony w inne miejsca, pokrywa śnieżna jest niejednorodna, a co za tym idzie niezbyt stabilna.
2.Stoki o nachyleniu pomiędzy 20-a 50 stopni.
Najbardziej zagrożone są te pomiędzy 35 a 50 stopni. Na bardziej stromych nie zgromadzi się wystarczająco dużo śniegu, na płaskich, nic nie będzie się łatwo zsuwało.
3. Stoki zawietrzne, bo nad nimi na grani gromadzą się nawisy.
To, który stok jest zawietrzny na szczęście widać. Wiatr bardzo szybko przenosi i rzeźbi śnieg. Wystarczy przyjrzeć się, po której stronie grani i skał zgromadziło się więcej śniegu i jak jest ukształtowana jego powierzchnia.
4. Stoki północne, bo zgromadzony na nich śnieg dostaje mniej słońca i wolniej ulega metamorfozie.
W górach gdzie działanie słońca jest bardzo silne np. w Pirenejach śnieg przeobraża się dużo szybciej niż u nas. Jeden dzień może wystarczyć, żeby zamienić luźny śnieg w firn. Taka zmiana nie sięga jednak głęboko i jeżeli poprzednio spadło dużo świeżego śniegu, utworzy się na nim tylko twarda, łamliwa skorupka.
5. Łyse, trawiaste zbocza
Nie dowiemy się tego zimą, ale jeśli widziało się wcześniej jakieś letnie zdjęcia, można pogdybać. Zbocza porośnięte kosówką, rododendronami czy jakimkolwiek, choćby karłowatym lasem utrzymają śnieg dłużej niż te gdzie rosną tylko trawki.
II. Co warto wiedzieć o śniegu?
Jeśli śnieg spadł w temperaturze poniżej -30 stopni śnieżynki będą wyglądały jak gładkie, pozbawione struktury wielokąty foremne. Nie lepią się i powstaje niezwiązany z podłożem puch.
Śnieg powstały od -10 do -30 stopni ma większe szanse osiąść i utworzyć stabilną pokrywę śniegową. Śnieżynki są trochę rozbudowane, ale wciąż raczej mało urzeźbione i dość gładkie. Gwiazdki mają tylko po kilka „ząbków” Śnieg bywa łatwo wywiewany z odkrytych miejsc i osadzany na innych.
W temperaturze bliskiej zeru powstają piękne rozbudowane śnieżynki. Wielkie płatki łatwo się sklejają i taki śnieg szybko osiada.
W pirenejskim schronisku Honeria, skąd wyszliśmy w góry w zeszłym roku, wisi na ścianie kartka z wzorkami śniegowych płatków, bardzo różnych w zależności od temperatury. Fascynująca. Postaram się ją jakoś zdobyć. W praktyce, trudno jest jednak odróżnić subtelne szczegóły budowy śnieżynek, zwłaszcza bez mikroskopu. Najbardziej sensowna rada jakiej udzielił nam Aleix (strażnik Honerii) przed wyjściem była- nie wchodźcie w miejsca gdzie na oko widać różne kolory śniegu. To prawda, chociaż śnieg zawsze przecież jest biały, puchate urzeźbione zaspy złożone z przewianych śnieżynek są wyraźnie inne niż te złożone z małych gładkich wielokątów pozbawionych ozdobnej „śnieżynkowej” struktury. Inaczej się w nie wpada, nie są ze sobą związane, na ich granicy najczęściej powstają obrywy.
Podobnie niestabilna jest struktura złożona z różnych i niezwiązanych ze sobą warstw. Kiedy w zeszłym roku na już niepewną twardą skorupkę, na miękkim podłożu spadło nam nocą 30 cm luźnego puchu, natychmiast zeszliśmy na dół, chociaż oznaczało to wyjście poza obszar naszej mapy i zejście do nieznanej francuskiej wioski na końcu świata, oddalonej (drogami) o ponad 150 km od Honerii.
III. Śnieg ulega ciągłym przemianom. W praktyce trudno będzie nam dojść jakim. Efekty czasem jednak widać.
ciepła ziemia- zimno na powierzchni– na skutek różnych zachodzących w śniegu procesów, na spodzie tworzą się duże lodowe kulki, zupełnie ze sobą niezwiązane. Zdarzyło mi się wejść w takie coś kilka razy. Raz późną wiosną. Działało jak łożyska. Nie trzymał się ani czekan ani raki, zbocze było strome, lawina nie spadła, bo nie było już tyle śniegu, ja nie spadłam, bo bardzo uważałam.
Zimna ziemia, ciepły dzień, słońce na pewno szybko zamieni wierzchnią warstwę w firn. Nocą kiedy nadtopiona powierzchnia zamarznie utworzy się z niej twarda, łamliwa „deseczka”. Świetna warstwa poślizgowa. Świeży śnieg na pewno z tego spadnie. Własne doświadczenia z zeszłego roku opisałam już chwilę wcześniej.
Lawiny nie zejdą jeżeli warstwa śniegu jest cieńsza niż 50 cm.
To warto wiedzieć, czasem śnieg wygląda groźnie, ale naprawdę wcale taki nie jest. Widziałam wprawdzie lawinki ze znacznie cieńszej warstwy, ale nie wydawały się groźne i pewnie wcale nie były. Tak czy siak wolałabym nie sprawdzać.
Jeżeli na raz spadnie więcej niż 30 cm, należy zacząć się bać. Duża ilość świeżego śniegu raczej się nie utrzyma. Żeby osiąść pokrywa śniegowa potrzebuje czasu. Ile? To zależy od tylu czynników, których nie znam, że w praktyce raczej tego nie ocenię. Im bardziej lepki śnieg tym lepiej, niżej jest cieplej – rozsądniej jest w miarę możliwości zejść, nie zapominając, że wyżej panują inne warunki i, i tak coś może spaść nam na kark niepozornym żlebem czy niewinną depresją.
Śnieg na który dłużej padał deszcz namaka, robi się ciężki i może zechcieć spaść
Na nasłonecznionych południowych stokach lawiny schodzą wczesnym popołudniem-najczęściej tak jest wiosną, albo w ciepłych krajach.
IV. Różne rodzaje lawin:
–Lawiny pyłowe tworzą się od grudnia do lutego ze śniegu, który powstał w temperaturze poniżej -10 stopni.
–Lawiny ze śniegu osiadłego spadają (zwykle trzeba im pomóc, np. stanąć w nieodpowiednim miejscu) na stokach zawietrznych gdzie osiadły nawiane z innych miejsc puchate śniegowe poduszki i kliny. Nie wchodźcie na to.
–Deski. Tworzą się na nawietrznym stoku, gdzie na powierzchni miękkiego śniegu urosła ubita „gipsowa „deska. Takie twory są kruche i „puste w środku” To trochę słychać. Nie wiem czy umiałabym to rozpoznać, gdyby było z wierzchu nawiane czy zasypane świeżym śniegiem. Niektóre poradniki radzą kopanie dołków, żeby zbadać strukturę i jakość warstw. W praktyce czarno to widzę.
–lawiny gruntowe– opisałam już w „wiosennym śniegu”
Wnioski: trzeba uważać, zima nigdy nie jest bezpieczna.
Jeśli wybieracie się na wiele dni w odludny nieznany teren, lepiej chodźcie po bardzo stromych, lub raczej płaskich miejscach. Ze względu na trwałość pokrywy, lepiej po zacisznych dolinkach niż odsłoniętych wygwizdowach, ale ze względu na ewentualną łatwość zejścia czegoś wprost na was- lepiej po formacjach wypukłych niż wklęsłych (z pominięciem dużych wypukłych śnieżnych pól, gdzie lawiny zaczynają spadać najchętniej). Po południowych stokach, bo śnieg na nich bardziej przeobrażony, ale nie po południu, bo wtedy już niebezpieczny. Nie po zawietrznych stokach, bo puchowe poduszki i nawisy… ale i nie po nawietrznych, bo może być na nich gipsowa deska. Nie, przy silnym wietrze, bo świeże nawisy chętnie polecą, i nie po zacienionych formacjach w pobliżu grani (z tego samego powodu, śnieg jest tam niestabilny). Pojedynczo, nie grupami, bo nacisk na zbocze mniejszy i raczej nie samemu, bo nikt nie będzie was szukał.
Nie po łysych trawiastych zboczach… o ile uda wam się odróżnić je pod śniegiem. Nie wtedy, kiedy na gładkie zmarznięte spadł śnieg, nie wiosną po długim deszczu, nigdy po różnej jakości (kolorze) śniegu.
Z opisów na innych stronach dodam, że : nie wtedy, kiedy po zboczu same staczają się kulki (widziałam, bardzo się ładnie staczały). Nie trawersem, po jakimkolwiek podejrzanym zboczu. Przekraczając ryzykowne miejsca np. żleby- pojedynczo, w dużych odstępach. Ten, kto się uratuje ma szansę pomóc innym.
Szczegóły dotyczące tego, jak ewentualnie można zginąć (uduszonym- połamanym) jako mało użyteczne, pomijam. Gdybym o czymś zapomniała napiszcie proszę. Cały czas czytam. W tej kwestii, wydaje mi się, nikt, nigdy nie jest wystarczająco mądry.