Pireneje, grudzień- Port de Ratera

Rano okazało się, że mieliśmy rację podchodząc nocą. Zapowiadał się piękny słoneczny dzień. Ślady które doprowadziły nas do Saboredo kończyły się przy schronisku. Wokół nas wszystko zasypywał głęboki mniej więcej do kolan, nietknięty ludzką stopą śnieg.

Poszliśmy znakowanym i latem bardzo łatwym szlakiem na Port de Ratera. Większość znaków była przysypana, ale bez trudu udawało nam się znajdować drogę.

Było nieprawdopodobnie pięknie.

Port de Ratera to rozległe, pofałdowane siodło. Teraz zasypane głębokim, nawianym śniegiem. Zejście z przełęczy było troszkę niewygodne, śnieg rozmiękł i na stromych trawersach nie podobał mi się już tak bardzo jak rano. Na szczęście szybko weszliśmy w cień.Zejście w promieniach zachodzącego słońca, z widokiem na Encantats, a niżej też na Estany de Saint Maurici było jednym z najpiękniejszych dni jakie zdarzyło mi się spędzić w górach.

Tym razem zeszliśmy do schroniska na czas.

Z daleka widzieliśmy, że Refugio Amitges jest czynne, ale nie poszliśmy tam. Zeszliśmy na punkt widokowy i dalej po południowej stronie jeziora. Nie lubię drogi prowadzącej do Amitges. Ścieżka była miejscami zalodzona, ale nie tak bardzo jak ta, prowadząca do Saboredo.

W schronisku, oprócz nas nocowała jeszcze grupka młodych Katalończyków. Napalili w kozie. To łatwo dostępne i popularne miejsce.

Share

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »