Rogen Szwecja (13)

Temperatura na zewnątrz nie spadła już tak bardzo jak w pierwszych dniach, pomimo tego wewnątrz udało nam się nagrzać tylko do zera. Zapowiadał się pochmurny dzień, troszkę sypało, mocno wiało, ale dużo szliśmy wśród drzew więc tylko czasem nam to przeszkadzało. Teren był nierówny, skalisty jak to w Rogen. Byłam ciekawa jak wyglądają tutejsze gołoborza zimą, ładnie, ale trudno to było sfotografować. Śnieg nie zakrył wszystkich szczegółów skał, szlak kluczył pomiędzy nimi, laskami, bagienkami, czasem jeziorem. Szliśmy wzdłuż tyczek, bez śladu, bo wszystko wywiało. Przed południem minęły nas dwa psie zaprzęgi. Przez moment pokazał się dalszy widok. Wysoka góra otulona mgłą. Blada, ledwo widoczna w bieli. Trochę było mi szkoda, że teraz już idziemy śladem. Sanie wyryły głęboki rów, zabawne były ślady psiego moczu faliste linie „narysowane” w biegu.

Po drodze była chatka, zajrzeliśmy na moment zjeść. Tuż obok stał domek hodowców reniferów. Stary i skromny ze zdobionymi drzwiami. Byłam ciekawa czy ktoś w nim mieszka latem. Chatka dla turystów wydawała się przy nim pałacem, solidna, nowa. Na ścianie wisiały drewniane narty, jedne z tych długich z mocno zakręconymi czubami na jakich zawsze zależało Jose. Gdyby tu był pewnie by je sobie wymienił. Szkoda, że ktoś je podziurawił przykręcając.

Pod wieczór trochę się bardziej zamgliło. Na jeziorze Rogen wiało. Miałam wrażenie, że idziemy nim bardzo długo. Wypatrywałam psiarzy ciekawa czy też pojechali do Rogenstugan, ale to pewnie byłby dla nich zbyt krótki dystans. Widziałam już to schronisko w maju. Wtedy tylko zajrzałam ciekawa jak wygląda sala zimowa. Zapamiętałam, że jest malutka. Ktoś zostawił tam płatki owsiane. Myśląc o tym skręciłam w stronę innych budynków. Była mgła, zapomniałam jak się idzie do schronu… Dobrze, że Edek czuwał :)

Pierwszy raz nie nocowaliśmy w dziennej chatce, ale w regularnym schronisku STF. Był tam wspaniały piec, wrzuciliśmy kilka szczapek jak zwykle i natychmiast zrobił się upał! Pomimo tego dorzucaliśmy do ognia aż do nocy (tylko troszkę) bo trzeba było natopić wody. Fajnie było się wygrzać, rozebrać z puchów. Tylko na piętrowej pryczy, gdzie spał Edek zrobiło się ciut za gorąco, plus 37! Ciepło utrzymało się aż do rana, kiedy wstałam termometr pokazywał 15 stopni. Pomyślałam, że może te informacje, które z rozpędu braliśmy za wrogość- „chatka dzienna nieprzeznaczona do spania” w rzeczywistości były ostrzeżeniami. Tamtych chatek nie dawało się rozgrzać, więc kto chciałby nocować w nich bez powodu? Chyba tylko taki jak my :)

Share

2 komentarze do “Rogen Szwecja (13)”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »