Poza sezonem większość schronisk jest zamknięta. Ale nie wszystkie. W Pirenejach otwarte są te, położone nisko i te najbardziej popularne, np położona poniżej Aneto Rencluza, czy schronisko z pięknym wyjściem na Posets- Angel Orus. Inne najczęściej mają otwarte tylko zimowe pokoje. W Pirenejach zwykle bezpłatne, chociaż francuskie schroniska czasem wieszają kasetkę na pieniądze. W Alpach otwarte bywają nisko położone schroniska prywatne. Alpejskie sale zimowe są bardzo różne. Od szopy na drewno z kilkunastoma dziurami w dachu- we włoskiej części Tour de Monte Rosa, do luksusów w Alpach Stubajskich czy Oeatztal, gdzie za osobną opłatą można użyć pięknie porąbanego drewna, czy wypić ustawione w skrzynkach pod łóżkiem piwo. Trzy oddzielne skarbonki wyraźnie wskazują gdzie i za co wrzucić pieniądze.
Nigdy nie zapomnę, położonego na trzecim czy czwartym piętrze, zimowego pokoju, szwajcarskiego schroniska Teodulo, do którego trzeba się było przepychać przez malutkie okienko wisząc z plecakiem, za dużym dla tego otworu na kilkumetrowej wąskiej drabinie. Lubię sale zimowe, widziałam ich całe mnóstwo. Mam swoje ulubione. W Parku Narodowym Ajguestortes i Estany de Sant Maurici, wiele schronisk zostawia na zimę gazowe piecyki i zapasowe butle z gazem. Luksus.
Zwykle, kiedy dociera się do nieczynnego schroniska lub schronu, po całym dniu marznięcia w śniegu i wichurze, temperatura wewnątrz niczym nie różni się od tej na dworze. W miskach stoi zamarznięta woda, czasem lód leży na podłodze, śnieg bywa na łóżkach i stołach. Pojedyncze okienka najczęściej pokrywa lód lub szron.
W wielu miejscach, chociaż w Alpach już coraz rzadziej, można się zimą przespać w pasterskich domkach. W Pirenejach cabany są niemal zawsze otwarte dla wszystkich. Mało znane obszary Pirenejów są pełne wygodnych, otwartych schronów. Niektóre są prywatne, większość należy do gmin. W krajach Alpejskich poza schronami- biwakami należącymi do klubów, prywatne domki pasterskie z otwartą częścią zimową, widuję już niemal tylko we Włoszech. Nie chodzi mi o to, że chciałabym świadomie planować spanie w nich, tylko o poczucie komfortu, które dają samotnym wędrowcom otwarte zimą, na wszelki wypadek drzwi. Zdarzało mi się korzystać z ich gościny i jestem ich właścicielom bardzo wdzięczna. Mam nadzieję, ze zamykanie ich nie jest związane z brakiem poszanowania ze strony przechodzących turystów. Szkoda by było gdyby pozamykano wszystkie.
Jeżeli późną jesienią będziecie przechodzić, koło jakiegoś otwartego szałasu, zobaczcie proszę, czy łopata, potrzebna do odkopania wejścia zimą, nie została przypadkiem rzucona gdzieś w kąt. Jej miejsce zwykle jest na specjalnym uchwycie nad drzwiami. Wprawdzie da się też dokopać do wejścia czekanem ale zdarza się, że to zajmuje strasznie dużo czasu.
PS: O tym jak się przyzwoicie zachować napisałam w tekście Jak to się robi w Pirenejach?