Pireneje marzec 2014. Plateau Lusque -cabane Arrioutort

Czyści i najedzeni postanowiliśmy nie odpuścić i zbadać dojście do Lac Montagnon. Skoro nie udało się od zachodu, zaatakowaliśmy wschód. Ta trasa intrygowała mnie z kilku powodów, jednym z nich była cabana Arrioutort, położona nisko i daleko od najbardziej znanych gór, ale na mapie oznaczona jako schronisko.

AA020 (4)Zostawiliśmy samochód na parkingu skąd kilka dni wcześniej wyszliśmy na jakubowy szlak i tym razem poszliśmy nim w drugą stronę. Ścieżka wspina się lasem na Plateau Lusque.

AA019 (2)Koło wsi Goust odbija dobrze oznakowany szlak Tour de la Vallee d’Ossau, kawałek dalej (nadal asfaltową drogą) pojawia się oznakowanie prowadzące do Cabane Besse.

AA018 (4)Przy śniegu nie zawsze wiadzieliśmy gdzie iść, ale to popularna trasa jednodniowych wycieczek. Spotkaliśmy kilka małych grupek. Z plecakami byliśmy o wiele wolniejsi, na krótkim kawałku trzeba tam podejść ponad 1000m więc niemal wszyscy nas szybko minęli.  Niektórzy wyśmiewali nasze wory, w szczególności uwieszone do nich rakiety. Idąc przez żywozielone trawki, wśród ludzi w t-shirtach i adidaskach sama się zastanawiałam czy na tej trasie kiedykolwiek zdarzy nam się wykorzystać nasz zimowy sprzęt.

AA017 (3) Śnieg pojawił się powyżej 1000 metrów, początkowo tylko płatami, potem w lesie głęboki i zdradziecki jak zawsze. Uzbrojeni w rakiety szybko dogoniliśmy peleton. Tym razem wszyscy nam radośnie machali -mieliście rację!

AA016 (3) Wydeptana ścieżka skończyła się nad strumieniem poniżej Cabane de Besse. Do domku prowadził już cieńszy ślad- nic dziwnego śniegu tam było po kolana. Wpadaliśmy nawet w rakietach.

AA015 (6) AA011 (2)De Besse to całkiem dobry schron. Otwarty, jak wszystko w tej okolicy. Usiedliśmy na chwilkę.

AA010 (5)Zostaliśmy sami, a przed nami rysowały się tylko stare i częściowo już zanikłe pojedyncze ślady nart rozchodzące się w przypadkowych kierunkach.

AA008 (6) Drogowskaz wskazywał w lewo i w górę, ale w bezkresnym śniegu nie widzieliśmy jakiegokolwiek oznakowania czy ścieżki. Poszliśmy na oko i przez długi czas kluczyliśmy w bardzo zasypanym lesie w poszukiwaniu Col de Besse.

AA007 (3) Uratowały nas czerwone pasy na drzewach- zwykle służące do czegoś leśnikom, w tym miejscu chyba znakujące szlak. Nie byliśmy pewni, ale idąc od czerwonego do czerwonego (czasem małymi kółkami) trafiliśmy na rozległą polanę, którą rozpoznaliśmy na mapie.

AA005 (4) Stąd było już blisko na przełęcz. Pojawiły się szczątki czerwono- żółtych znaków, a na przełęczy drogowskaz.

AA003 (4)To piękne miejsce z rozległym widokiem. Na horyzoncie wyższe piętra doliny Ossau z naszym nieodłącznym towarzyszem- Pic du Midi, na wprost masyw Pic du Ger ponad niewidocznymi na szczęście wyciągami Gourette. Po prawej skały Montagne Liard (które podziwialiśmy z bliska z Col d’Iseye). Było widać nawet pic Sesques i chyba też Pic Gazies.

AA002 (7) Zejście bardzo przypominało wejście. Zygzak po lesie w poszukiwaniu czerwonych znaków. Tym razem wypatrzyliśmy też dwa żółto czerwone- zwykłe szlakowe.

AA001 (5) Cabane Arriotort była już blisko, zobaczyliśmy ją schodząc lasem.

AA036 (6)Okazała się dużym , wyposażonym w kilkanaście miejsc do spania schronem. W komórce zostawiono mnóstwo porąbanego drewna, było też sporo jedzenia- nie potrzebowaliśmy tym razem, ale miło było widzieć, że jest.

AA035 (6)Być może latem da się tu dojechać drogą. Schronem musi się opiekować gmina lub jakiś lokalny klub, był wysprzątany i zadbany. Z wywieszonej w kuchni kartki wyczytaliśmy, że Cabane Arrioutort jest dla każdego, ale pierwszeństwo mają pasterze.

AA033 (7)Niestety tego wieczoru nie wszedł księżyc, a światło gwiazd nie wystarczyło do fotografowania. Szkoda, bo w tym oddalonym od cywilizacji miejscu gwiazdy świeciły wyjątkowo pięknie.

Share

Pireneje marzec 2014 Lac Bious Artigue

Wieczorem zjechaliśmy do Laruns (dostałam pokrzywki i musieliśmy wpaść do apteki). Objechaliśmy okoliczne wsie, zajrzeliśmy nawet do Gourette (okropne narciarskie miasteczko, Jose natychmiast stamtąd uciekł).  Nie mieliśmy pomysłu gdzie iść. Pogoda wyglądała podejrzanie, zamgliło się i czasem padał drobny deszcz. Gdyby Col d’Abisque nie była zamknięta, pojechalibyśmy chyba dalej na wschód. Tak, ostatecznie wróciliśmy do Gabas, przenocowaliśmy w vanie i rano, wciąż w ociekającej deszczem mgle wybraliśmy się do Lac Bious Artigue z nadzieją na zdobycie Pic Gazies.

Nad jeziorko prowadzi asfaltowa droga, zimą oczywiście zamknięta.

AA007 (2)

Bardzo szybko wyszliśmy ponad chmurę.

AA008 (5)Podejście zajmuje zimą około półtorej godziny.

AA005 (3)

Musieliśmy się przedostać przez kilka lawinisk. Dużą część trasy człapaliśmy w rakietach, długie fragmenty udało nam się przejść po odsłoniętej już murowanej barierce szosy- tak było znacznie szybciej.

AA004 (3)Hala Omette była już lekko odsłonięta, miejscami leżał jeszcze głęboki śnieg, rano zmarznięty więc wygodny i szybki.

AA003 (3)

Początkowo szliśmy wzdłuż szosy, potem znudziło nas to, zresztą w lesie szosa całkiem znikła w zaspach.

AA002 (6)

Podeszliśmy na tamę, zjedliśmy, a potem postanowiliśmy okrążyć jeziorko. Mieliśmy czas. Do Cabane Aule, gdzie mieliśmy zamiar przenocować nie było daleko. Latem można by wyjść na Pic Gazies nawet z Gabas, teraz zimą chcieliśmy zacząć wysoko, tak żeby zdążyć zejść zanim zmięknie śnieg i odezwą się lawiny. Widoczna z dołu trasa nie wydawała się trudna.

AA001 (4)Na brzegu minął nas samotny narciarz- przyszedł lasem z Gabas.

AA036 (5)AA035 (5)AA033 (6)Jezioro zamarzło, więc najbardziej typowy, drukowany nawet na torbach z supermarketu widok nie wyglądał tak okazale jak latem:

AA031 (4)Minęliśmy dolinę, do której nie udało nam się przejść kilka dni temu (z dołu niestety nie było jej widać), zeszliśmy do Cabane Omette (otwarta)  i zaczęliśmy podchodzić w kierunku Cabane d’Aule.

AA030 (4)Przez las prowadziła wyraźna ścieżka, w wielu miejscach już wystająca spod śniegu. Szlak biegnie bardzo stromym zboczem wzdłuż urwistego kanionu.

AA029 (4)Ponad zdemolowanym przez lawiny lasem dolinka się troszkę rozszerza, ale zimowa droga jest dość skomplikowana.

AA027 (4)Szlaku nie widać i trzeba kluczyć wybierając bezpieczniejsze przejścia pośród wielkich, ponurych lawinisk.

AA028 (4)W wielu miejscach czuliśmy się mocno nieswojo. Wisiało nad nami zasypane i już rozmiękłe zbocze wystawione na popołudniowe światło. Kilka razy słyszeliśmy huk, nie poleciało jednak nic dużego.

AA026 (3)Ucieszyliśmy się widząc cabanę. Była po drugiej stronie i żeby do niej dotrzeć musieliśmy przejść przez rzekę- mocno wezbraną.

AA025 (4)Budynki były całe zasypane i niestety nie udało nam się do nich dostać. Nie znaliśmy ich, nie wiedzieliśmy, które drzwi mogą być otwarte. Kopanie na oślep zajęłoby nam kilka godzin, zresztą nie czuliśmy się tam bezpiecznie. Musiała tu niedawno spaść lawina, przysypana już kilkoma centymetrami świeżego śniegu. Kawałek dachu jednego z baraków był zniszczony, nad nami wisiał naderwany śniegowy płat. Zawróciliśmy, rezygnując tym samym z Pic Gazies.

AA024 (5)

Kiedy mijaliśmy stłoczone w strumieniu lawiniska oberwał się kawał przeciwległego zbocza. Ta dolina nie jest najlpsza na zimę. Jeśli tak, to przy ponurej, mroźnej i bezwietrznej pogodzie. Wiosną jest nie tylko niebezpieczna, ale i trudna. Wielkie bryły lawinowego śniegu na bardzo stromym, pozawieszane nad rwącym potokiem. Jest i gdzie zjechać, i do czego wpaść.

AA023 (2)Słońce pięknie ozłacało Pic du Midi d’Ossau, jednak po całym dniu oglądania  go uznaliśmy, że mamy już dość. Zeszliśmy do Gabas, zjechaliśmy kawałek i przenocowaliśmy w hoteliku na samym dole wsi. Drugi, wyżej jest drogi i nieuprzejmy. Wewnątrz była dwójka ludzi, ale nie chciało im się otwierać tylko dla nas. Dobrze, że wstąpiliśmy do baru po ser (doskonały, podobno najlepszy w Ossau) i powiedziano nam, że niżej jest jeszcze jeden hotelik, i że go na pewno otworzą. Była już noc, lodowaty wiatr i mróz.  Bardzo był nam potrzebny prysznic i pranie, a schronisko otwierają dopiero w czerwcu. Inną możliwością przenocowania był kemping w Laruns. Jest otwarty przez cały rok, tylko nie chciało nam się już włóczyć po nocy.

Share
Translate »