listopadowo

Tak króciutko i znów na polski temat. Jednym z najbardziej znanych miejsc w Szczecinie jest Cmentarz Centralny.  Dla wielu z nas to wielki park (172 hektary), gdzie chadza się brodzić w liściach i palić świeczki nie tylko na grobach swoich bliskich. Kiedy zobaczyłam go pierwszy raz (tuż po przeprowadzce do Szczecina) była mgła. Szlam główną aleją w kierunku pomnika Braterstwa Broni, o którego genezie ( braterstwo było polsko radzieckie) nikt już nie pamięta. Odwróciłam się nie pamiętam po co i zobaczyłam jak z mgły wyłania się remontowana wtedy kaplica. Bajkowa, pochodząca z 1900 roku, kiedy w Szczecinie panowała moda na dekoracje i przepych. Magiczna. Minęło 25 lat, a ja nadal pamiętam ten dzień. Od tego czasu park uporządkowano. Zabytkowe żywopłoty są pięknie strzyżone, drzewa wypielęgnowane, a dzieci masowo palą świeczki jednakowo pod pomnikami Sybiraków czy Pionierów Szczecina, na grobach bezimiennych radzieckich żołnierzy czy przy pomnikach nieznanych nam Niemców. Zabrałam wczoraj na cmentarz filtr podczerwony, który dostałam w nagrodę w Szczecińskim Fotomaratonie (dokładnie bon do sklepu Fotozakupy, który po namyśle wymieniłam na ten filtr). Jeszcze sobie z nim nie radzę, ale spróbuję, bo ciekawi mnie inny świat, który przez niego widać. Najłatwiej chyba byłoby przerobić zdjęcia na czarno białe, ale te trochę różowe, trochę sepiowe najbardziej przypominają mi atmosferę cmentarza sprzed wielu lat, a nawet tą z początku 20-wieku, której nikt ze szczecinian nie może przecież pamiętać.

PS: Przez chwilkę zastanawiałam się czy nie warto by tego filtra brać w góry, ale chyba poczekam do lata. Na razie najfajniej wychodzą mi zdjęcia zieleni w jasny słoneczny dzień, ale to też największa „podczerwona klasyka”, więc jak zwykle sprawdzam co jeszcze można by uzyskać i jak.

Share

polska jesień

Kilka dni temu Mateusz napisał mi w komentarzu żebym nie zapominała o Polsce. Odpisałam, że nie chodzę po polskich górach, bo mało tu wolności i tłok. To prawda, ale nie chciałabym żebyście pomyśleli, że nie lubię Polski, albo że się tutaj źle czuję. Wcale nie. Polska po prostu nie jest górzysta. Nie jest też dzika, jest nas sporo, a prawie cale nasze terytorium nadaje się pod uprawę więc cywilizacja dotarła wszędzie. Nic na to nie poradzimy, tak już jest. W zamian mamy w Polsce mnóstwo miejsc do zwykłego beztroskiego łażenia. Tak na krótko. W lesie tuż za moim domem można chodzić przez kilka godzin nie spotykając ani jednej osoby. Są oczywiście ślady ludzi. Bardzo różne. Wybrałam się tam dzisiaj z aparatem. Chciałam sfotografować jesienne liście. Las jest teraz ogniście pomarańczowy. Rośnie na pisaku. Mamy tu mnóstwo klonów, osik i brzóz, sporo dębów czerwonych i podszyt z czeremchy amerykańskiej, więc jesienią jest naprawdę kolorowo.

Ale ponieważ myślałam o tym komentarzu, zdjęcia wyszły mi troszeczkę inne. To różne rzeczy, które znalazłam dzisiaj na drzewach. Poza tym były już głównie liście :)

PS: Mateusz podaję szczegóły, bo kiedyś pytałeś. Canon 5D, obiektyw Sigma EX 50mm makro. Przysłona 2,8- i tylko ta, bo to obiektyw od analoga i inaczej nie działa. Pomimo to bardzo go lubię. Jest stary. Mam go od Mariusza.

 

Share
Translate »