Zrobiłam jeszcze jedną spódniczkę. Jest z Power Stretchu więc może być w prawie każdym kolorze, też cała czarna. Ma wysoki stan, więc pięknie ogrzeje nerki.
Jest ciepła, miękka i bardzo elastyczna. Nie wiem czy czasem nie za długa ? (46 cm od paska z paskiem 58- można nosić na biodrach i wtedy jest niemal do kolan).
Pod paskiem jest ukryta kieszonka. Z wełnianą damską bluzką wygląda to tak:
Przymierzyłam, zwinęłam w kłębek, zważyłam…
Wyszło 165 gram. Niewiele, ale jednak nie nic. Po namyśle postanowiłam więc spódniczkę troszkę przerobić. Skoro mam ją ze sobą nosić przez kilkanaście dni, powinna być bardziej uniwersalna…
jak widać na boku, przy samym dole pojawiła się niby kieszonka. Tak naprawdę nie można nic do niej schować, ale włożyć można…
Po odwróceniu do góry nogami ( hmm..) spódniczka przeistacza się w zgrabną kamizelkę. Do wyboru z dużym dekoltem, albo całkiem bez.
Żeby usunąć dekolt wystarczy złożyć przód i zawiązać kokardkę. Można to zrobić łatwo i prosto, nawet bez lusterka, tak jak rozpina się zamek kiedy jest za gorąco.
Przepraszam za jakość zdjęć, ale trudno się samemu sfotografować. Na manekinie wygląda to tak:
PS: spódniczkę- kamizelkę nazwałam na cześć Peña Collarada w aragońskich Pirenejach
Za niecałe dwa tygodnie zabiorę Collaradę w góry. Zobaczymy jak mi się sprawdzi, ciekawe też co mi się bardziej przyda spódniczka czy kamizelka :).