Wschodnie Dolomity

Tre Cime

Wróciliśmy wczoraj. Wywołałam zdjęcia, fajne są :).  Nie da się ukryć, Dolomity są piękne.  Troszkę się bałam, że trafimy tam na tłumy, wyobrażałam sobie te wszystkie zatłoczone szlaki, tłok w schroniskach, liczne zakazy. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Wprawdzie na tarasach niektórych schronisk nadal wiszą kartki zakazujące zjadania przy stołach własnych kanapek, a nawet co jeszcze bardziej zabawne nakazujące tym którzy je jedzą uiszczenie opłaty za siedzenie przy stole ( 3 Euro), ale w kontekście panującej tam pustki wygląda to znacznie mniej denerwująco niż kilka lat temu. Wręcz przeciwnie zabawnie i groteskowo.

taras

Cóż… najwyraźniej Dolomity się zmieniły. Wiem, że to lipiec i włoskie wakacje są dopiero przed nami, ale ja zwykle bywałam tam w lipcu i nigdy jeszcze nie widziałam takiej pustki.

Cristallo

Obsługa schronisk narzeka na kryzys, twierdząc że Włosi wolą spędzać wakacje nad morzem, a w góry nie chce się chodzić już nikomu… mogłabym w to uwierzyć, gdyby nie fakt,   że w innych  górach jest więcej ludzi niż kilka lat temu. Ludzie wybrali wolność.  Zamiast Dolomitów gdzie większość  górskich wędrowców podobnie jak ja musi się poczuć jak frajer, od którego miejscowi (a o zgrozo również klubowe schroniska) oczekują wyłącznie kasy i dochodów,  wybieramy np Pireneje czy Alpy Francuskie gdzie w schroniskach nie tylko wolno jeść, ale nawet gotować (we Francji w każdym niemal schronisku jest kuchnia),  a co już zupełnie niezrozumiałe dla Włochów można tam rozbić sobie na noc namiot i górom jakoś to  nie szkodzi.

Tofana di Mezzo

Dolomity tak straszliwie popularne w latach 80-tych i 90-tych, teraz znacznie się wyludniły. Schroniska zamienione w restauracje świecą pustkami a ich dochodów nie poprawią chyba opłaty za siedzenie przy stoliku i toalety na żetony.  Schronisk jest  mnóstwo, czasem stoją co godzinę lub dwie, są ogromne, nierzadko na 100 lub 200 osób, włoskie przepisy wymusiły na nich wdrożenie takich samych norm, jak te które obowiązują w hotelach i restauracjach… atmosfera nie bardzo przypomina wyluzowane wakacje na końcu świata. To biznes, taki jak mamy wszędzie na co dzień. Nic dziwnego że ludzie, którzy kochają dzikość wolą pojechać  gdzie indziej.

Marmolada

Miejscowa ludność, która już lata temu zarzuciła tak nieopłacalne działania jak np pasanie krów czy owiec, (w Dolomitach prawie nic się nie pasie) pozamieniała łąki w parkingi a na pięknych i dzikich halach pobudowała świecące teraz pustkami schroniska i  hotele, musi się czuć sfrustrowana. Teraz zostało już tylko wyczekiwanie i zastanawianie się jak tu wydrzeć z nieświadomego frajera każdy możliwy grosz.

Lago Sorapis

Świetnym przykładem jest Misurina. Można sobie tylko spróbować wyobrazić jak kiedyś musiało tu być pięknie. Teraz górskie jezioro na 2000 m zostało „zgrabnie”otoczone parkingami (wszystkie płatne), a dojazd do schroniska Auronzo kosztuje 22 Euro.  Oszałamiający widok na Sorapis zasłania wielopiętrowy hotel, a ceny w sklepach są około dwukrotnie wyższe niż zwykle. To wybiera ludzi. Ktoś, kto chciałby zaparkować i wyjść w góry np na tydzień musiałby być dość  bogaty lub bardzo rozrzutny. Parkowanie naszego forda kosztowałoby 12 euro za dzień ( tak na marginesie bezpłatny, duży  parking jest przy wyciągu na Col di Varda)

 

Oprócz takich denerwujących miejsc jest jednak mnóstwo innych, znacznie bardziej przyjaznych. Góry są czyste, na parkingach zdarzają się toalety, a w wielu miejscach postawiono kosze na śmieci.  Na szlakach nie spotykaliśmy niemal nikogo. Zdarzały się dni w których widzieliśmy dziennie tylko dwie- trzy osoby. Zatłoczone są miejsca najbardziej znane, okolice kilku jeziorek, górne stacje wyciągów,  nisko położone via ferraty. Miejsca do których trzeba kawał iść są cudownie bezludne i puste. Oprócz dobrze opisanych w przewodnikach ferrat wyznakowano sporo dość trudnych wysokogórskich ścieżek. Niektóre są tak rzadko uczęszczane, że samej ścieżki  miejscami nie widać i pomimo oznakowania trzeba  troszkę pomyśleć jak iść.  Te miejsca chyba najbardziej mi się podobały.

Share

2 komentarze do “Wschodnie Dolomity”

  1. Hej, milo poznac wkurwiona na beton:))))
    Jedziem tam niedlugo, wszystko skujem :D
    Pozdrawiamy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »