lecę do Tuluzy, na chwilkę w Wysokie Pireneje. Z dwóch bardzo ważnych powodów. Pierwszy prywatny, Dorota z Jackiem (bohaterowie kilku opowiadań w Wędrówkach Pirenejskich) mówią, że to ostatni wyjazd pod namiot, że potem to już tylko w luksusie w schroniskach… Jako powód podają wiek (ustawodawcy uznali 60-tkę za starość więc chyba trzeba iść na emeryturę!). Sami widzicie, że sytuacja poważna i ktoś musi im poprzestawiać w głowach. Drugi powód jest zawodowy. Tak dawno nie byłam w górach latem, że zaczynam się bać, że komuś źle doradzę, polecę za dużo ciepłych rzeczy, albo czymś innym niepotrzebnie postraszę. Moje ostatnie lipce były zimne, dwie Islandie, dwie Norwegie, wcześniej Wysokie Alpy na granicy czerwca, zapomniałam jak wygląda prawdziwe lato.
Przy okazji chciałabym sprawdzić kilka kwarków. Nigdy nie przetestowaliśmy w górach lnianej koszulki Sawanny, a ciekawe jak się sprawdza pod plecakiem. Nie spróbowałam też czy Genialna Gienia spełni moje oczekiwania jako wkładka do letniego śpiwora, będąc jednocześnie praktyczną wieczorową sukienką (albo poranną, bo w dzień pewnie w niej za gorąco- zapowiadają upał). Mam jeszcze gadżet do wypróbowania, parę osób o niego pytało, pokażę jeśli się sprawdzi. Lato to piękny czas, można powalczyć o niską wagę plecaka i zabrać minimum (ale wielofunkcyjnych) rzeczy. W tej kwestii jest jeszcze dużo do zrobienia, więc myślę i testuję na sobie.
PS: na zdjęciach Pireneje, najbardziej letnie jakie znalazłam :)
Zazdroszczę! Ja właśnie myślę, czy nie lecieć wczesną jesienią drugi raz ;-)
lecieć, jesień w Pirenejach jest pogodna i piękna, a od września jest coraz mniej ludzi
Miłego wyjazdu życzę, wracaj jak najszybciej! Czekam na relację z wyjazdu i opis kwarków. Pozdrawiam :)
Dzięki, wracać to wolałabym jak najpóźniej, dwa tygodnie to bardzo malutko, strasznie szybko minęły.
O nie! Takie długie trekking z namiotem to właśnie mój plan na emeryturę.
W końcu będzie czas na porządną trasę, jak widać na przykładzie właścicielki bloga da się tanio, co w perspektywie wysokości naszych emerytur ma znaczenie…
Niech mi Państwo nadziei nie odbierają ! ;)
Hej, chyba jest promyk nadziei :) przeciągnęłam grupę po najtrudniejszych odcinkach HRP, teraz już im zostały tylko łatwe trasy, więc nie mają się czego bać :)
Ależ zazdroszczę! jeszcze tam nigdy nie byłem i chętnie bym się wybrał, ale póki co ani czas ani finanse mi na to nie pozwalają. Może uda się w przyszłym roku :-)
Pozdrawiam serdecznie :-)
bilet lotniczy do Tuluzy kosztował mnie 230 zł (w obie strony), z Tuluzy do Luchon -koleją 15 Euro w jedną stronę, inne koszty są zdecydowanie dowolne, do ominięcia, czyli barier finansowych nie widzę. Powodzenia.
Koleją tzn? Z przesiadką na kolejowy bus w Montrejeau? Kupuje się jeden bilet na całą trasę?
z przesiadką w Montrejeau, najlepiej jeden bilet, bo wychodzi dużo taniej- 15 Euro, jak dwa oddzielnie -24