Hiszpania pieszo cz2 Aragonia

Aragornia
Weszłam do Aragonii szlakiem GR17. Niskim leśnym. Nocna burza dosłownie zlała las więc czekając aż otworzą sklepik schłam. Od Bonanza do Seira szłam GR15. To odcinek, którego jeszcze nie znałam. Śliczny. Jak Pieniny tylko puste bez turystów. Szlak oznakowany, ale niechodzony więc bez ścieżki. Kwitnące łąki, kamienne średniowieczne wsie gdzie mieszkają tylko pojedyncze osoby. Romańskie kościółki. Podchodząc pod Cotiella zgubiłam kapelusz i niestety musiałam zawrócić. Na otwartej przestrzeni spiekłam się natychmiast, pomimo kremu. W upale natychmiast spływał. Zeszłam do Plan i GR19 przez Tellę wdrapałam się na Collado Vicenda. Źródło wyschło więc zeszłam kanionem Anisclo. Bałam się tam nocować (nie wolno) więc już po nicy rozbiłam namiot poza terenem parku.  Pełno tam było dzików. Rano zrobiło mi się żal wyższych gór więc wdrapałam się na grzbiety Sierra de Cutas. Są stamtąd wspaniałe widoki na kanion Ordesa. Nocowałam przy Ermita Santa Anna. W Torli kupiłam kapelusz i dostałam maść na oparzenia. Czarna gęsta pomada…Pomogła.
Ruszyłam GR11 doliną Ara przez Ibones Brazato (tam nie byłam) i skrótem po rurze z wodą do schroniska Bachimana nowego jeszcze go nie widziałam. Skrót był dość szalony rura przeszła przez kilka tuneli tak ciasnych, że tylko na kolanach… no ale skrót to skrót. Szły nim też dwie Hiszpanki i Belg. Spotykaliśmy się co jakiś czas. Pomimo obecności schroniska stara cabana Bachimana nadal działa. Dzieliłam ją z dwójką chłopaków. W schronisku trzeba by spać z maską, a tu mieliśmy 3 puste pokoje.
Collado Infierno mnie zaskoczyło. Znałam je tylko z wiosny. Przy śniegu wchodzi się po bardzo stromym w rakach. Teraz odsłoniła się długa lina, bez której bym chyba w moich kapciach nie zeszła. W sztywnych butach można by boczkiem po piargu.
Schodząc za Respomuso skróciłam pętlę GR11 i zamiast schodzić do Sallent de Gallego i iść szosą poszłam górami. Szlak był widoczny tylko w nawigacji. W terenie nie ma ani śladu ani kopczyka. Jest trudno, stromo. Dwie przełęcze, ma pierwszej się początkowo pogubiłam i odnalazłam zejście dopiero rano. Nie tyle trudne co bardzo strome, znów nie dla tych butów. Musiałam schodzić bardzo wolniutko. Doszłam tak na Coll Portalet. Zjadłam w barze paelę (zasłużyłam :)) i ominęłam kolejne wyciągi dróżką biegnącą tuż pod granią po stronie francuskiej więc ze wspaniałym widokiem na Pic du Midi d’Ossau.
Z Astun poszłam wariantem GR11, którego jeszcze nie znałam. Zdziwił mnie prowadzi przez masyw Aspe do schroniska Lizarra. To wspaniałe góry jak Dolomity myślałam, że nie ma tam łatwego wejścia. Dalej Valle de los Sarios przy Ibon Estanes Doliną Aquas Tortas. Nocuję w porzuconym schronisku la Mina, o dziwo zamkniętym tylko na sznurek. Jutro Navarra.:)

PS: okazało się, że pomimo celebrowania siesty (przeczekuję najgorszy upał) i wysypiania się  idę szybciej  niż planowałam więc mogę sobie pozwalać na dłuższe czy trudniejsze warianty. Poza tym jak zwykle. Jadam 5 razy dziennie (najtrudniej zdobyć  zamiennik chleba. W Katalonii mieli wszędzie wafle ryżowe tu nie było ich nigdzie), dużo siedzę i podziwiam widoki, kąpię się jak tylko się da. Bez mydła tylko spłukuję pot. Szkoda że to już prawie koniec Pirenejów…

PS2: zdjęcia z telefonu, lepsze pokażę po powrocie.

Share

4 komentarze do “Hiszpania pieszo cz2 Aragonia”

  1. Aragornia
    Ciekawe czy to tolkienowskie sformułowanie to zwykły lapsus? Czy może świadomy zabieg? W każdym razie bardzo uroczy… 😁😉

    1. :) Klikam w pośpiechu, bo słaba sieć. Kiedyś to wszystko popoprawiam. Aragonia zawsze mi się kojarzyła z Tolkienem więc pewnie też trochę podświadomość:) Bardzo trudno mi się pisze z telefonu.

  2. Ale nam narobiłaś smaku na Pireneje! Trzymamy kciuki za powodzenie Twojej wyprawy.
    Pozdrawiamy,
    Ewa i Marek
    (braliśmy od Ciebie kiedyś przepis na susz mięsa i warzyw przed wyjazdem na Korsykę)
    PS. Jak byś spotkała Aragorna, to przekaż proszę ukłony od nas ;)

    1. Jakbym spotkała hmm… :) Już jestem w Navarra. Tu zupełnie inny świat. Mgła i zieleń, bardziej spodziewam się Elronda lub Legolasa, bo ludzi to tu nie ma wcale, tylko we wsiach.
      Pireneje są wspaniałe koniecznie je powinniście zobaczyć. Kantabryjskie też się zapowiadają ciekawie, zobaczymy. Dzięki!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »