Zima to nie lato…

Zbierałam się, żeby o tym napisać od dawna. Piszę teraz, bo wiele osób wyjedzie na majówkę w góry, tymczasem w górach nadal jest śnieg. W niektórych miejscach nawet więcej niż w marcu.

Kilka osób, które ostatnio wróciły z Pirenejów, a które prosiły o rady mnie, albo którym doradzaliśmy na forum Moje Pireneje, wróciło nie zrealizowawszy zaplanowanych tras. Nie pomagało nawet wypożyczenie rakiet. Kiepska pogoda, ciężki, zmoczony deszczem i bardzo lawiniasty śnieg, słaba, lub nawet niemożliwa orientacja w terenie. Częsta o tej porze roku mgła, przemoczone buty, których nie daje się wysuszyć bez dostępu do otwartych schronisk (a w większości są jeszcze zamknięte). Ciężkie, bo pełne zimowego sprzętu plecaki…

Zasypane przez lawiny szlaki są trudne do przebrnięcia, niebezpieczne są też same lawiny, wiosną zbierające całą pokrywę aż do gruntu, a pojawiające się niespodziewanie i czasem zupełnie znikąd, w całkiem niegroźnie wyglądających miejscach- np. długich żlebach, których górnych partii może nie być widać, a wydają się bezpieczne bo są już nisko, nawet poniżej linii lasu.  Do tego wszystkiego dochodzi zmęczenie i niemożliwy do oszacowania czas przejść.

Śnieg i zimowa sceneria, bardzo często (w zasadzie zawsze) połączona z samotnością- zimą w górach nie ma ludzi- powoduje zmęczenie bielą, a czasem też poczucie niepewności i zagrożenia. Nawet niezbyt trudne drogi wydają się niebezpieczne i strome. Zobaczcie sami, to zdjęcia zrobione niemal w tych samych miejscach zimą i latem…

To północna ściana Vignemale

A to ścieżka na Horquette d’ Alans  i ślad, którym szliśmy w marcu (jak widać tak, jak się spodziewałam za wysoko)

Monte Perdido widziany znad Lago Helado w czerwcu i sierpniu

Zima w górach jest długa, bywa, że trwa aż do końca czerwca (jak wyżej) i nawet na początku lipca trafia się jeszcze na wielkie płaty firnu czy resztki śniegu pochowane w żlebach.  Teraz ten śnieg zaczyna się znacznie niżej. Czasem wiosną, jest go nawet więcej niż zimą (na zdjęciu poniżej Ibon de Ip teraz w marcu i w kwietniu zeszłego roku) .

Nie chciałabym nikogo zniechęcać. Ja sama bardzo lubię wiosnę i co roku wyjeżdżam w tym czasie w góry. To nie czas na wielkie plany, spektakularne szczyty czy poważne ambicje.  Przy sprzyjających warunkach mogą się udać, ale najczęściej wiosenne góry uczą mnie pokory i bywa, że sukcesem jest „zwykłe” przetrwanie  … wierzcie mi lub nie … ten sukces chociaż  bardzo malutki, też daje satysfakcję :)

Oprócz swoich, wykorzystałam zdjęcia dwóch moich przyjaciół. Serdecznie dziękuję za ich użyczenie :)

Share

góra czy dół?

Czasem mam nieodparte wrażenie, że świat właśnie staje na głowie…

Nie wiadomo gdzie góra gdzie dół… kto wie czy naprawdę jest jakaś góra, bo może bardziej realne są doły?

Mamy sporo zamieszania w pracy, całe mnóstwo bardzo różnych spraw, w większości małych, chociaż też bardzo ważnych… a na moim biurku leży przepiękna książka- katalog International Design Awards 10.

Dopiero przyszedł, właśnie go wydrukowali. W większości architektura, wnętrza, cudowne meble… naprawdę wielki świat, jestem oszołomiona taką ilością niezwykłych rzeczy. Wszystko wydaje się tak kreatywne, tak świeże

… i wśród tego  zdjęcia naszej letniej kolekcji sprzed dwóch lat.

Książka będzie dystrybuowana w muzeach sztuki współczesnej, więc  może ktoś  nawet zobaczy to, co zrobiłam… Wszystko wydaje się tak oddalone od ohydnie komercyjnej rzeczywistości (gdzie nie liczy się ani dobry design, ani nawet jakość, tylko zyski) . W sumie co mnie to obchodzi, robię swoje…. chociaż dalej nie bardzo wiem gdzie góra, a gdzie dół…

Chyba… że to już wszystko jedno?

:)

 

 

 

 

 

Share
Translate »