Pireneje listopad 14 Masyw Mauberme cz 8 -ostatnia

<— Wstaliśmy przed świtem. Chcieliśmy zdążyć nie tylko zejść, ale też przenieść się w inne miejsce- na początek kolejnej pętelki. Kiedy wychodziliśmy pięknie świecił księżyc, po nocnym deszczu i wichurze nie było już prawie śladów. Początkowo w rozdeptanym przez krowy zboczu nie widzieliśmy żadnej ścieżki, przy nowych pasterskich szałasach pojawiło się kilka odnóg. Najprawdopodobniej na dól prowadzą dwie drogi. Wybraliśmy tę bardziej na wprost- leśną ścieżynkę znikającą wśród świerków przy dużej cabanie, najwyraźniej używanej przez pasterzy latem. Długo szliśmy przez gęsty las szukając nielicznych kopczyków. Niżej spotkaliśmy drugą, lepiej oznakowaną ścieżkę. Droga zgrubiała, las zrzedł. Mgła rozwiała się. Koło południa byliśmy już w Fos. Do wieczora przejechaliśmy przez całą Val d’Aran. Minęliśmy ostatnie, najniższe ruiny kopalń- przy drodze do Canejan, kilka narciarskich miasteczek, słynny romański kościół w Salardu i Port de Bonaquia – wschodnią granicę Val d’Aran.

Ta odcięta od Hiszpanii główną granią dolina jest krainą podobną troszkę do Andory z własnym językiem -oksytańskim (urzędowym i obowiązkowym w szkołach), niezależnym rządem i historią naprzemiennych wpływów francuskich i aragońskich. Jej obecna przynależność do Katalonii jest przypadkowa. Parlament Val d’Aran zdecydował niedawno, że gdyby Katalonia zdecydowała się na niepodległość Val’d Aran przyłączy się do Aragonii i pozostanie w zjednoczonej Hiszpanii. Tymczasem każde dziecko w Dolinie od pierwszych szkolnych lat uczy się czterech języków. Oksytańskiego, katalońskiego, kastylijskiego i francuskiego, potem oczywiście dobiera jeszcze język obcy…

PS: Aran znaczy po prostu Dolina. Jej odrębność jest skutkiem wieloletniej niedostępności. Pierwsze drogowe połączenie z Hiszpanią powstało dopiero w 1924 roku (szosa przez Port de Boanaigua- 2072 m nmp), a tunel Vielha, którym teraz prowadzi główna droga -w 1948 roku. Aran i Francję łączy wypływająca z Pla de Beret (niedaleko schroniska Montgarri) Garona.

Share

Pireneje, listopad 14 Masyw Mauberme cz 7- Val Toran

<—Schodząc do Honerii mieliśmy zamiar pożyczyć od Aleixa rower i zjechać nim jeszcze wieczorem do Fos (ok 25 km szosą).  Jose, bo to był jego pomysł zastanawiał się tylko czy da radę jechać w zimowych butach… Wrzucenie roweru do vana nie byłoby problemem, a powrót (po plecak i po mnie)  samochodem zająłby chwilę. Okazało się jednak, że dotarliśmy do schroniska po zmroku, a rower Aleixa nie miał świateł.

Może to dobrze, bo zamiast kończyć pętelkę wokół Mauberme w Honerii zamknęliśmy ją wracając piechotą. Aleix zapewniał, że niepozorna na mapie trasa na pewno nam się spodoba i to okazało się prawdą. Zdecydowaliśmy się wrócić kawałek (drugim wariantem szlaku do Liat) i podejść na halę gdzie zostały resztki dawnych kopalni- teleferique Liat. Zaintrygowały mnie powieszone w Honerii i powielane też na pocztówkach zdjęcia przyjaciółki Aleixa francuskiej fotografki, która sportretowała kopalnie średnioformatowym analogowym aparatem. Oczywiście w czerni i bieli. Trasę można skrócić podchodząc wprost na trawersujący dolinę Toran szlak, lub przejść na nią bezpośrednio z Liat- oszczędza się w ten sposób część podejścia, ale omija schronisko.

Pogoda była średnia, na zmienię słońce i deszcz. Na szczęście ścieżka (na fragmentach niezbyt widoczna) mija dwie dobre cabany gdzie mogliśmy się schować i przeczekać. Deszczowe widoki były tego warte i zrobiłam tam mnóstwo zdjęć.

Łagodny, trawiasty trawers zajął nam czas prawie do wieczora. Z godzinę przed zmrokiem przeszliśmy przez grań i zaczęliśmy schodzić na francuską stronę. Dopadła nas mgła. Nie byliśmy pewni czy odszukamy wysoko położoną i opisaną jako schron Cabane Grande, ale udało się. —>

Share
Translate »