Jesienna Korsyka, Monte Cinto

Pic von Cube

Od miejsca gdzie nocowaliśmy było już bardzo blisko na grań.

koliba pod Monte Cinto

Szliśmy dobrze znakowanym szlakiem prowadzącym z Haut Asco. Kilkadziesiąt metrów za naszą kolibą znaleźliśmy drugi staw, a nad nim większe i lepsze namiotowe pólka.

jeden ze stawków pod północną ściąną CintoŚcieżka wspięła się na kamieniste zbocze

podejście na przełęcz Edoulis

i wyszła na przełączkę Edoulis. Pojawił się widok na jeziorko Cinto, od którego (na mapie) biegnie trzecia prowadząca na szczyt ścieżka. Nie zauważyliśmy ani śladów chodzenia ani znaków. To strome kamieniste zbocze.

Lac du Cinto

Dalej ścieżka trawersuje grzbiet Cinto kilkadziesiąt metrów pod granią. Szlak wspina się i obniża obchodząc bardziej strome skały.

trawers pod granią Monte Cinto

To ciekawa, trzymająca w napięciu trasa. Nie jest trudna, ale wymaga skupienia i uwagi zwłaszcza z plecakiem i przy silnym wietrze.

trawers pod Cinto, widok w kierunku Capu Verdatu

Trzeba czasem używać rąk, ale to nie wspinaczka, raczej niełatwy wysokogórski teren. Nagrodą są piękne widoki.

w tle Paglia Orba

jezioro w Calacuccia

Zachmurzyło się i co jakiś czas prószył śnieg. Nie siedzieliśmy długo na szczycie, bo mocno wiało.

grań Cinto-Verdatuwidok z Monte Cinto na północkrzyż i książka na Monte CintoChcieliśmy zejść jak najszybciej do Calacucia, ale straciliśmy trochę czasu na szukanie. Na mapie IGN 1;25000 Cinto, zejście biegnie wprost ze szczytu na południe, a potem odbija na południowy wschód. W  praktyce nie da się tak zejść, nie ma znaków, ale spróbowaliśmy… Połaziliśmy trochę w trudnych i kruchych skałach w górę i w dół i wróciliśmy na czerwono znakowany trawers. Być może nie wpadlibyśmy na ten pomysł, ale o dziwo, bo wcześniej nie spotykaliśmy w górach ludzi, zauważyliśmy podchodzącą z dołu parę. Szli do trawersu więc wyleźliśmy z mylnych skałek i też wróciliśmy na szlak.

zejście do Calacuccia

„Skrzyżowanie” bardzo słabo widać, a znaki na zejściu są mało wyeksponowane i rzadkie.  Sama trasa jest trudniejsza niż podejście od Asco. Teren jest kruchy, stromy i raczej mylny. Zejście męczące i długie.

już prawie pod CintoWygodniejsza ścieżka pojawia się już na samym dole, kilkaset metrów powyżej Refuge de la Erco. To dobry, latem pewnie oblężony schron. Teraz toalety były pozamykane, ale znaleźliśmy wodę. Budyneczek był otwarty i pusty, miał gaz. Ktoś wyłamał skrzynkę na pieniądze więc chwilowo był również bezpłatny.

przed schronem Refuge de la ErcoNie zostaliśmy tam, chociaż było już koło trzeciej- niecałe trzy godziny do zmroku. Postanowiliśmy dojść przez zamknięciem sklepu do Calacucia. Nie mieliśmy już prawie zupełnie co jeść.

PS: ta trasa ma trudność ok. T3 (jeśli się choć troszkę pogubić nawet więcej), jest więc trudniejsza niż alternatywne przejście GR20 przez Cyrk Solitude. Jest też znacznie dłuższa i bardziej męcząca, trzeba pokonać przewyższenia rzędu 1800 m, stąd być może tyle śladów obozowania pod przełęczą. Latem nocleg w górach nie jest konieczny. Trasę od kempingu do Refuge de la Erco można pokonać w jeden dzień nawet z ciężkim plecakiem. Przy krótkim dniu trzeba by się pośpieszyć. Nam przejście od szosy do schronu zajęło ok. 9-10 godzin z błądzeniem. Na zejściu nie ma wody.

Share

Jesienna Korsyka-Monte Cinto- podejście od Maison du Muflon

Wybrałam najmniej popularne wejście na Monte Cinto. Lubię nieuczęszczane ścieżki, a ta wydawała się być znakowana. Z pewnością kiedyś tak było. Początkowy odcinek biegnący od zakola szosy troszkę powyżej Maison du Muflon został jednak mocno zdemolowany. Przekopano szlak prowadząc jakąś rurę, potem całość zgrabnie zakryto, ale na świeżo poruszonej ziemi bujnie wykiełkował las. Sosenki były już mojego wzrostu i nie bardzo daje się tamtędy przejść. Okrutna mordęga.

Capu a u VerdatuZnacznie lepiej robi się wyżej. Szlak wychodzi na gruntową drogę prowadzącą do ujęcia wody i Bergerie de Manica. Najprawdopodobniej można od razu iść drogą. Według mapy szutrówka schodzi do kempingu Monte Cinto, przy szosie około kilometra powyżej parkingu Maison du Muflon. Koło bergerie cywilizacja zanika. Szlak mija kilka nieużywanych ziemianek i wchodzi w gęsty las.

powyżej bergerie de Manica

Drzewa ciągną się bardzo wysoko, ale czym wyżej tym są mniejsze i rzadsze. W popołudniowym ciepłym świetle złote brzozy dosłownie świeciły. Chyba nigdzie nie wyglądały tak zachwycająco.

las na skale pod granią LungarelluDo tego piękna, prawie letnia pogoda… To magiczne miejsce i zdecydowanie warto tam wejść.

Pinus pinasterLas rośnie na gołych skałach, a wiele drzew wykształciło fantastyczne, typowo korsykańskie formy.

Pinus nigraŚcieżka jest słabo widoczna, ale oznakowana. Trudno wypatrzeć kolorowe znaki, namalowane pewnie lata temu, ale jest dużo dobrych kopczyków. Aż do progu doliny nie ma trudności.

stawek na podejściu pod Monte CintoPowyżej błotnistego stawku- poidła dla stadka muflonów, szlak wchodzi w ruchomy i stromy piarg, ale potem znów w dobrą skałę. W międzyczasie mija się łączkę z pięknym widokiem na Haut Asco. Można by tam przenocować pod kamieniem, ale to straszny wygwizdów, a woda w stawku jest raczej podejrzana.

widok spod Monte Cinto na wschódWyżej weszliśmy w cień i zrobiło się bardzo zimno. Jakieś pół godziny później wdrapaliśmy się na siodełko- najprawdopodobniej- Bocca Borba. Chwilkę dalej znaleźliśmy dość dobrze oznakowany szlak biegnący z Haut Asco.

Monte CintoPodeszliśmy kawałek na próg wiszącej dolinki i tak jak się spodziewaliśmy znaleźliśmy zaznaczony na mapie stawek- Lac d’Argentu. To surowy wysokogórski teren. Troszkę wyżej były nawet resztki śniegu.

lac d'ArgentuW zwalisku wielkich bloków- w większości ruchomych, trudno było znaleźć jakieś miejsce na namiot. Wiało okrutnie i było bardzo zimno. Światło na imponującej północnej ścianie Monte Cinto zgasło i bojąc się, że już nadchodzi noc zdecydowaliśmy się przenocować pod gołym niebem. Za stawkiem obok wielkiego głazu był otoczony murkiem płaski placek. Za mały na nasz namiot, ale poziomy i dość wygodny.

nocleg pod Monte CintoMieliśmy stamtąd przepiękny widok na nocne niebo. Lubię spać pod gwiazdami. Na szczęście nie padał deszcz. Spadło na nas tylko kilka płatków śniegu, naprawdę niedużo :).

 

Share
Translate »