Dwa lata temu jechałam stopem z Rejkjaviku do Akureyri. Z mnóstwem przesiadek. Na północnym wybrzeżu poznałam człowieka, który opowiedział mi o Trollaskagi. Kilka tygodni później dostałam paczkę-mapy. Cztery piękne 50-tki. Oglądałam je już wiele razy. Raz nawet kupiłam bilet- w sierpniu zeszłego roku. Przepadł, bo mój mąż złamał nogę. Teraz też nie jest wesoło. Ale znów mam bilet do Reykjaviku i jeśli wszystko pójdzie dobrze polecę.
Półwysep Trolli to najwyższe poza wielkimi lodowcami góry Islandii. Leży tu ponad 150 małych lodowców. Do 2014 roku większość z nich (130) było bezimiennych. Przez lata wydawały się płatami wiecznego śniegu. Dopiero pod koniec lat dziewięćdziesiątych wraz z ociepleniem klimatu spod bieli zaczął się wyłaniać typowy dla lodowców błękit. Od tego czasu zgromadzona na Trollaskagi masa lodu zmniejszyła się o 25%, a dolna granica lodowców podniosła się średnio o 50 metrów. Z powodu wielkiej wrażliwości na zmiany klimatu lodowce północnej Islandii są przedmiotem licznych badań. Naukowcom pomagają mieszkańcy i lokalni farmerzy (mierzą poziom lodu i opady śniegu). Tylko w 2015 zanotowano przyrost pokrywy. Wszystkie inne lata przyniosły stratę. Po mało śnieżnych zimach proces topnienia dodatkowo przyspiesza, bo”ciemny” (zabrudzony pyłem) lód grzeje się szybciej niż śnieżna biel. W latach 2016-2017 lodowcom na Trollaskagi ubył metr grubości. Malutkim grozi zanik. Pierwszym, który stracił tytuł był Okjökull na zachód od Langsjokull. W 2014 uznano, że nie zachowuje się już jak lodowiec (nie porusza się, nie odtwarza) pomimo tego, że z wyglądu nadal jest biały. Nazywa się teraz Ok. Straszne i śmieszne…
Stopiony lód spływa do oceanu zdejmując z wyspy wielki ciężar. Uwolniona Islandia wypiętrza się, rocznie o około 35 mm. Nie wiadomo jakie to przyniesie skutki. Z powodu zmniejszenia ciśnienia gorące skały utrzymywane dotąd w stanie stałym mogą stopnieć, co prawdopodobnie spowoduje erupcje wulkanów. Wszystko to wyczytałam w internecie, planując wyjazd. Dużo ciekawych linków znalazłam w Icelandmagazine
To zdjęcia zrobione w maju 2017 na półwyspie Trollaskagi. Przypadkowe, z drogi, niektóre nawet z samochodu. Teraz, latem jest tam bardziej zielono. Na pewno pięknie. Mam nadzieję, że uda mi się spokojnie pochodzić. Nie chcę się spieszyć, nie marzy mi się żaden wyczyn. Tylko spokój.
O autostopowej podroży wokół Islandii napisałam wiosną zeszłego roku w Kontynentach.