kilka ważnych spraw

Brakuje mi tablicy ogłoszeń:) Zacznę od rzeczy najwyższej wagi.

Z różnych powodów, o których możecie doczytać tu, Magazyn Kontynenty otwiera się na szerszą społeczność, już nie tylko czytelników, bo tych jest sporo, ale współtwórców. Dotychczas pismo prowadziła jedna rodzina. Darek jego dzieci i żona (dobry duch Kontynentów)- dwóch humanistów i dwie lekarki. Finansowanie też spadło tylko na Fedorów. I teraz wymaga zmian. Pismo rośnie, żeby zachować niezależność nie może się wikłać w układy lub sprzedać komuś silniejszemu. Lub o zgrozo…oddać reklamodawcom! Pomysł zakłada bardzo wiele opcji między innymi udział w redakcji, kawa i pogaduszki z Darkiem (zapewniam, że kawa jest bardzo dobra :)) pomoc Darka w redakcji własnych tekstów, spotkania i dyskusje z autorami, ogólnie dużo intelektualnych wyzwań, rozwój, poszerzenie horyzontów, świetne towarzystwo. Wszystko to w zamian za współfinansowanie pisma- czyli zdjęcie Darkowi z głowy części balastu. To ważne. Ludzie są różni, jedni skupiają wokół siebie ciekawe osobowości, tworzą wydarzenia, komentują świat, pokazują, nawet tworzą trendy, inni potrafią zorganizować pieniądze. Potrzebni są jedni i drudzy. I teraz ci drudzy są bardzo potrzebni Kontynentom. Jeśli możecie, włączcie się. Nawet symbolicznie. Walczymy o fajną ideę, zbyt ciężką dla jednego człowieka. Zwykłego, otwartego, jednego z nas. Szczegóły akcji są tutaj. Jak znam życie można je modyfikować. Możecie też zajrzeć na Facebooka Kontynentów i podyskutować.

Teraz druga sprawa- ze względów organizacyjnych przedłużamy termin zgłaszania zdjęć do Konkursu Wakacje z Kwarkiem. Przedłużamy do 15 października. Macie miesiąc, są duże nagrody, mam nadzieję, że teraz wszyscy zdążą. Regulamin konkursu jest identyczny jak w zeszłym roku. Tematem hasło Wakacje z Kwarkiem, można je zinterpretować dowolnie. Nie musi być bardzo poważnie.

I to już błahe- tymczasem znikam. Chcemy z Jose połazić po Kaukazie. To pewnie nasza jedyna szansa, urlop Jose wypada zwykle później, a wtedy w wysokich górach już śnieg. Wybraliśmy najbardziej bezludne miejsce- Tusheti, kilka gruzińskich dolin za główną granią Kaukazu, opadających do Czeczenii i Dagestanu. Zimą zostanie tam tylko kilka osób. Droge odetnie śnieg. Chcemy posiedzieć tam jak najdłużej. Często planując podróże zazdrościłam osobom, których trasy wyglądają pięknie na mapie. Trochę tak, jakby ten wygląd (w realu przecież dość przypadkowy) nadawał im kształt. Czasem sens- jak wszystkie trawersy wysp, krajów, pasm górskich. To kusi. My też mamy na sumieniu Armenię, prawie do końca do końca. Teraz chodzi nam przede wszystkim o góry. O bycie. O zrozumienie, czucie, brak pośpiechu.

Narysowałam orientacyjny plan, żeby sprawdzić czy mam wszystkie mapy. I hm… kształt ma to całkiem ciekawy. Nieco zmaltretowany… niebieski ptak! Nie wiem czy to już uśmiech Losu, żarcik z nas? :)

Mapa pochodzi z doskonałej strony o Gruzji. Mamy papierowe mapy Geolandu. Nie bierzemy GPSa -Jose na pewno się cieszy, i wieprzowiny- zakazanej w Tusheti -to akurat raczej go martwi :).

PS: Gdyby ktoś miał ochotę trzymać kciuki to za niedźwiedzie i wilki, oby się zajęły czymś innym, daleko od nas:) Dzięki!

Share
Translate »