… czyli tematu fotografia analogowa czy cyfrowa ciąg dalszy … To nigdy nie kończąca się historia obawiam się. Zdjęcia cyfrowe wymagają sporo pracy, żeby móc konkurować z analogowymi. W celu opanowania tego problemu kupiłam Adobe Lightrooma i walczyłam z nim przez cały weekend. Program jest fajny. Otwierając RAWa automatycznie czyści martwe piksele, łatwo w nim zrobić podstawowe korekty (temperatura, jasność jasnych (wiem że mydło mydlane…) partii i oddzielnie jasność hmm… ciemnych ( :)) – czyli w praktyce szybkie zwiększanie rozpiętości tonalnej. Jest też skuteczne wygładzanie szumów, retusz podobny do tego w pikasie (ale zamiast kółka jest dowolny kształt łatki). Poza tym mnóstwo suwaków, których znaczenia jeszcze nie odkryłam, rozumiem natomiast skąd w sieci taki ogrom nadmiernie kolorowych i nieprzyzwoicie kontrastowych zdjęć ( jeden suwaczek „clarity” i wszystko wygląda jak świeżo malowane :)).
Spróbowałam też oczywiście co zrobi Lightroom ze skanem z negatywu. Sam na szczęście nie robi nic. Można natomiast troszkę poprawić ziarno- czyli zlikwidować chaotyczny kolorowy szum i oczywiście zrobić te podstawowe korekty, o których wspomniałam. Użyteczne jest zwłaszcza przyciemnianie jasnych partii (czyli w krajobrazie zwykle nieba) i usuwanie aberracji chromatycznej- jednym kliknięciem.
Jednakże po zmniejszeniu pliku tak, żeby działał w internecie cały ten efekt wygląda tak:
Więc chyba w sumie niewiele widać?
I tak zatoczywszy kółko wracam do gryzącego mnie od dawna problemu drukowania zdjęć. Jeśli fotografia będzie oglądana tylko na ekranach (bo tam stopniowo przenosi się całe nasze życie), jej jakość szybko zejdzie na drugi plan. Zasypią nas szybkie fotki (niesamowitych, nieprawdopodobnych, fantastycznych widoków… podrzućcie mi jeszcze jakieś popularne, współczesne słowo proszę) a dopracowane, przeznaczone do medytowania i podziwiania Piękna fotografie nie zostaną nawet zauważone. Nie chodzi mi o to, że je robię (jestem amatorem, robię to na co mi pozwalają mi umiejętności i sprzęt), tylko o to do czego dążę. Fotografia jest sztuką i chciałabym umieć jej użyć do wywoływania w odbiorcy pozytywnych uczuć. Piękna, harmonii, spokoju. Mało tego mamy, a przydałoby nam się.
PS: cyfrowe obrobione w Lightroomie zdjęcia pokażę później. Jeszcze walczę :) Te wyżej to jedne z moich ulubionych tegorocznych skanów.