Zostałam zaproszona do Fotoplastikonu Warszawskiego żeby opowiedzieć o zeszłorocznej wędrówce przez Armenię. To cykl spotkań pod tytułem Fotograf w Podróży. Czwartek, 4-ty lipca godzina 19-ta. Są wakacje, więc spodziewam się kameralnej atmosfery. Może ktoś z Was ma ochotę przyjść? Byłoby mi miło.
Wstęp wolny po rejestracji pod nr tel. 22/629 60 78 lub e-mailem: rejestracjafw@1944.pl
al. Jerozolimskie 51, 00-697 Warszawa
Do zobaczenia!
Choć Armenia to nie do końca mój kierunek, niezmiernie przyjemnie było posłuchać podróżniczej opowieści na żywo. Jest jakiś niezaprzeczalny urok w takim gawędowaniu :)
Chciałabym jeszcze zadać dwa pytania do części fotograficznej, jeśli mogę:
1. Pytanie czysto techniczne – jak najczęściej przenosisz swój duży aparat w trakcie wędrówki?
W torbie biodrowej czy schowany w dużym plecaku, a może przewieszony jakoś przez ramię? Przyznam, że ciekawi mnie to, bo sama jeszcze nie wypracowałam dobrej metody, żeby aparat jednocześnie był zawsze „pod ręką”, nie przeszkadzał zbyt w chodzeniu no i sam się nie poniszczył.
2. Pytanie bardziej refleksyjne – czy zdarzają Ci się dni lub dłuższe momenty fotograficznej niemocy w podróży? Takie chwile, że choć wokół rzeczy piękne i ciekawe, to nie idzie uchwycić tego obiektywem. Zdjęcia wtedy wydają się jakieś nieciekawe, płaskie, bez wyrazu i w ogóle szare, bure i ponure ;) Choć akurat szarości i ponurości też potrafią być wspaniałe! Jeśli tak, to jak sobie z tym radzisz?
Pozdrawiam!
To było bardzo miłe spotkanie, dziękuję, że przyszliście!
co do pytań:
1-noszę aparat w torbie biodrowej, przesuniętej na brzuch. To nie jest torba fotograficzna, – nie udało mi się znaleźć nic trwałego i lekkiego, więc kupiłam dużą torbę biodrową w decathlonie. Nie ma usztywnionego amortyzującego dna, wkładam tam lekkie japonki- to się świetnie sprawdza, bo zawsze je ze sobą mam (pod prysznic, jako kapcie, czy dla odpoczynku stóp na biwaku), rozmiar 40 jest idealny.
Ta torba ma też dwie boczne kieszonki i tam się mieści dodatkowy obiektyw – makro lub szerokokątny, długi jest za duży, noszę przypięty. Te boczne kieszonki są trochę ryzykowne już kilka razy mi coś wypadło), noszę obiektywy w skarpetach z neoprenu (też z deca), amortyzują upadki, chronią przed wodą i czasem przydają się do przechodzenia rzek.
Ta torba ma też dużo zamykanych na zamki wewnętrznych kieszonek i tam się mieszczą filtry, kabelki, zapasowa bateria itp. Ponieważ mój aparat jest duży ciągłe wyciąganie troszkę go obdarło z farby, ale mi to nie przeszkadza, Pod względem praktycznym to najlepsze co wymyśliłam. Marzyłoby mi się takie samo, ale wodoodporne.
2-myślę, że takie chwile się zdarzają każdemu. W moim przypadku to zwykle reakcja na znane i popularne widoki. Mam wrażenie, że wszystko już na ich temat powiedziano więc nic nie dodam. I trudno mi przenieść się w stan umysłu kiedy widzę to przegapione przez innych. Są też dni kiedy powstaje mało zdjęć, bo nic się nie dzieje, albo dzieje się tak dużo że nie ma czasu czy możliwości (tak jest w niebezpiecznych czy bardzo trudnych miejscach). Ja sobie w tej kwestii daję luz, fotografuję kiedy mam wewnętrzną potrzebę, a jak nie mam to się tym nie stresuję. To może wynikać z dyscypliny nabytej z analogiem. Człowiek uczy się robić tylko to co dla niego ważne, bo szkoda marnować film.
Dziękuję i ja za pokaz. Bardzo miło spotkać się na żywo i porozmawiać – na szczęście okoliczności i sala znacznie przyjaźniejsze od tego, co pamiętam ze dwa lata temu w Nadarzynie…
Przekazuję gorące pozdrowienia od Żony i Syna, którzy niestety tym razem nie mogli przyjść.
Trzymamy kciuki za powrót do zdrowia Pani Męża!
Dzięki! Mi też było bardzo miło się spotkać