najciekawsze pytania

Wczoraj byłam w biurze sama, i prawie cały dzień zajęła mi nasza akcja „pogadaj z nami w środę”

Pojawiło się kilka bardzo ciekawych tematów.  Parę rzeczy watro opisać. To problemy, które możemy dość prosto rozwiązać:

1. Wełna:

Osoby które boją się, że wełna z merynosów gryzie mogą nas poprosić o wysłanie kawałka do testów. To drobiazg, zszyjemy malutki tunelik z odpadów, wystarczy chwilę ponosić na ręce np. w łokciu, czy na delikatnej skórze przedramienia, żeby szybko dowiedzieć się jak działa. Nasza wełna jak dotąd nie gryzła jeszcze nikogo. Nie trzeba jej w niczym prać, żeby zmiękła. Jest naprawdę bardzo delikatna. Wiąże się z tym jednak kolejny drobny problem.

Jak zacerować tak cienką dzianinę? W razie pojawienia się dziury, lepiej zrobić to jak najszybciej. Oczka nie lecą w tym tak jak w rajstopach, ale po każdym kolejnym praniu dziura się nieco powiększy. Delikatnego zszycia w zasadzie nie widać, wełna i tak ma nieregularną strukturę. Okazuje się jednak, że zdobycie cienkich nici w dzisiejszych czasach jest już problemem. Czasem daje się rozdzielić grubszą przędzę. My kupujemy nici w wielkich szpulach, jednak jeśli ktoś potrzebuje ich trochę, możemy nawinąć na coś i wysłać. Wełnę szyjemy nićmi o grubości 120 i przędzą. Swoją koszulkę zacerowałam tymi właśnie 120- stkami i byłam z efektu zadowolona, grubsze nici, może być troszeczkę bardziej czuć. Precyzja cerowania nie ma znaczenia, wystarczy po prostu zeszyć brzegi dziurki. Dzianina nie zmarszczy się, bo jest bardzo elastyczna i miękka.

2. dopasowanie rozmiarów:

Osoby odbiegające od standardu o więcej niż 5 cm, lub takie którym bardzo zależy na odpowiednim dopasowaniu prosimy o wypełnienie tabelek z rozmiarami ciała. Często rzecz wymaga niewielkiej (a co za tym idzie niedrogiej) ingerencji. Nie ma wielkiego problemu, żeby zwęzić czy poszerzyć powerstretchową koszulkę w talii. Musimy tylko o tym wiedzieć na etapie zamówienia. Tym którzy maja już zbyt luźne rzeczy i chcieliby je poprawić, też najprawdopodobniej możemy pomóc. Najlepiej byłoby gdybyście odesłali nam ubrania zeszpilkowane tak jak powinny wyglądać . Prosimy tylko wcześniej zadzwonić i o wszystkim nam opowiedzieć. Niektóre przeróbki są proste, inne mogą okazać się niemożliwe, czy bardzo drogie. Warto mieć odpowiednio dobrany rozmiar. Przy długim użytkowaniu- np. w wysokich góry lub zimą, kiedy nie da się rozbierać, przy długim nurkowaniu- uciskające gdzieś kalesony mogą okropnie przeszkadzać. Odwrotnie- za duża koszulka z powerstretchu przy silnym wietrze ( bieganie, góry, plaża, rower) w miejscach gdzie nie dotyka ciała, nie grzeje.

3. jak się ubrać w bardzo wysokie góry?

Przyznam się , że w tej kwestii bałam się udzielać porad sama i zadzwoniłam do Jurka,  który od bardzo wielu lat nosi Kwarka w najwyższych górach  świata. Często też zdarza mu się  wspinać tam zimą. Dużo chodzę po górach przy niesprzyjającej pogodzie, ale zwykle są to  Pireneje czy Alpy- a więc dość nisko. Zapytałam też paru innych osób, żeby mieć szerszy pogląd.

-wszyscy zgadzamy- do 5000 ( 6000)   m npm zwykle wystarczają legginsy z Powerstretchu plus spodnie z softshela (my wszyscy mamy spodnie z wewnętrzną warstwą z polara- czyli dość grube, ja noszę z powershieldu takiego jak kurtki Besiberri na naszej stronie). Na to w razie potrzeby zakłada się jeszcze goretex
Niemniej każdy z nas nosi jeszcze w plecaku drugie powerstretchowe legginsy na wszelki wypadek. Jeśli jest bardzo zimno, zakładamy jedne na drugie. Mi  taki problem zdarzył się tylko raz w Pirenejach w lutym, przy -25 stopniowym mrozie i wietrze.
Jeżeli nie ma się ochoty na dwie pary powerstretchowych legginsów- można na wszelki wypadek zabrać też jakiekolwiek spodnie z polara (polecam Polartec- to jest jednak spora różnica jakości) i w razie załamania pogody będzie je można założyć na powerstretcha pod softshel. Rozwiązanie z drugimi spodniami jest tylko troszkę mniej praktyczne- powerstretche mniej ważą i zajmują w plecaku mniej miejsca. Jeżeli te drugie legginsy z założenia maja być zakładane na wierzch (lub do spania- a tu też lepsze są luźniejsze) warto wziąć je o rozmiar większe. Wtedy nie płaszczy się włos. Powerstretch jest dość mięsistą dzianiną położony na płask ma ok 4mm wysokości- czyli obwód człowieka odzianego w  powerstretcha na 100 cm wzrasta o 2,5 cm, ( w 2013 wprowadziliśmy do oferty jeszcze grubszy i nadający się tez do intensywnego ruch materiał, nie był testowany w wysokich górach, ale w Beskidach czy Pirenejach sprawdził się doskonale podczas wielu testowych dni)

Podobna sytuacja jest z górą- jedna koszulka z Powerstretchu przy ciele, druga na wierzch (może być z długim zamkiem, ale osoby które jak ja nie lubią dźwigać zwykle wybierają bez- podobnie o rozmiar większą, żeby nie płaszczyła tamtej wewnętrznej)  – i tak można podchodzić przy stosunkowo dobrej pogodzie.  W temperaturze ok -10 zakłada się na to softshela, a jeśli jest jeszcze gorzej goretex. Niektóre osoby lubią też kamizelki. Dla zainteresowanych mamy przylegającą do ciała kamizelkę z Powerstretcha Pro i drugą z highlofta. Dwie założone na siebie warstwy powerstretcha pro są w dużej mierze nieprzewiewne.

podobna struktura obowiązuje w kapturach- kominiarka powerstretch pro (albo kapturek bluzy) , czapka z windpro lub jeszcze lepiej windblocka (najbardziej popularny jest baran) , kaptur z softshela, kaptur z goretexu.

Ci którzy maja cieńszą wersję zimowych butów, noszą też powerstretchowe skarpetki. ( tu tez pojawiły się ostatnio nowe ponad dwukrotnie grubsze- Walonki)

Przy ekstremalnie niskich temperaturach potrzebny jest puch.

4. nurkowanie

„Ocieplacz z Aquashell”-  to właściwie trochę myląca nazwa, ale na razie nie udało nam się znaleźć lepszej. To unikalny produkt, być może zasłużył na własną nazwę. Pełni rolę zarówno ocieplacza jak bielizny. To rzeczywiście nietypowa rzecz- bielizna z membraną :), niemniej w czasach szybko rozwijającej się technologii wiele tradycyjnych poglądów szybko będzie wymagało rewizji. Aquashell jest doskonały jako first layer. Tak jak inne nasze materiały w razie potrzeby może współpracować z bardzo cieniutką wełną i z power stretchem. Taki system oddycha i trzyma pot bardzo daleko od skóry. Przy okazji bardzo dobrze grzeje, eliminując potrzebę noszenia ocieplaczy w stosunkowo ciepłych wodach. Pisałam o tym w bieliźnie do nurkowania

 5. kolory:

Wczoraj jeden większy klient zablokował nam całą limonkę. Już jakiś czas temu skończył się koral. Ponieważ wciąż pytacie o brzoskwinię, zamówiłam jasno pomarańczowy powerstretch. Udało mi się też znów zdobyć limonkę. Z nowych kolorów dojdzie jeszcze paprociowy zielony i najprawdopodobniej błękitnoniebieski (jeszcze się zastanawiam) . Nie wiem niestety kiedy to wszystko będzie gotowe, a nie mogę odbierać belek pojedynczo, bo wysyłka ze Stanów za dużo kosztuje. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że kolory będą rotować aż tak szybko.

Na razie polecam fiolet- oryginalny głęboki kolor, przypominający wiele górskich kwiatów. Świetnie pasuje osobom z natury kolorowym, i paradoksalnie pięknie podkreśla urodę siwych włosów :)

 

Share

czy bielizna termoaktywna śmierdzi?

Na  syntetycznych włóknach doskonale rozwijają się różne mikroorganizmy  Produkty ich przemiany materii paskudnie pachną. Smrodek przez nie wydzielany jest znacznie mniej przyjemny niż sam- dość przecież ludzki zapach potu.

Żeby temu zapobiec firmy produkujące włókna stosują wiele rożnych zabiegów hamujących rozwój mikroorganizmów żywiących się potem. Jedne są obliczone na kilkadziesiąt prań- (tak działają impregnacje aplikowane na zewnątrz włókien) inne są permanentne. Nie zawsze wiemy jak działają. Pewne technologie są zastrzeżone. Dobrym przykładem jest Powerstretch. Nie mam pojęcia jak zabezpieczono dzianinę przed występowaniem przykrych zapachów faktem jest, że ten system działa.  Powerstretch śmierdzi trochę bardziej niż wełna czy len, ale w porównaniu do innych sztucznych włókien  jest wyśmienity. Wszyscy znani mi użytkownicy byli z niego bardzo zadowoleni. Co ważniejsze „nieśmierdzenie” nie znika nawet po dwóch tygodniach ciągłego noszenia i nie zmienia się wraz z wiekiem koszulki.

Nie najgorszy efekt dają też modne przed kilku laty srebrne nitki czy jony. Licencjonowane wyroby firmowane przez X-Static rzeczywiście dość dobrze działały. Gorzej, że bardzo szybko pomysł przejęły dalekowschodnie molochy i firmy, które starały się zrobić coś jak najtaniej.  Zamiast dodawać srebra w odpowiedniej ilości- wypuściły na rynek dzianiny, gdzie jedna nitka miała zapewnić świeżość całej koszulce. To oczywiście nic nie dawało, stąd lekkie rozczarowanie srebrem.

Niemal co roku powstaje jakiś cudowny i rozwiązujący wszelkie problemy środek. Był już i węgiel drzewny ( bamboo charcoal- w wydaniu dalekowschodnim węgiel powstawał oczywiście z bambusa) – nie najgorszy- ale zawierające go materiały zawsze musiały być szare (używaliśmy go na niewielkie detale).  Wciąż popularne są impregnaty np. Sanitized- które niestety po ok. 30 praniach się spierają.

Trudno jednoznacznie porównać te wszystkie wyroby.  Nie ma zdefiniowanej skali śmierdzenia, a odbiór tego typu nieprzyjemnych wrażeń jest  indywidualny. U mnie zależy nawet od tego czy jestem w cywilizacji czy w górach. Niektórzy ludzie, nawet spoceni wydzielają swoisty, ale nie nieprzyjemny zapach, inni już chwilę po intensywnym wysiłku pachną dość obrzydliwie. Zwykle przykry zapach bielizny powstaje z opóźnieniem i wywołują go rozkładające pot bakterie i grzyby.

Najbardziej śmierdzą- w założeniu, ze względu na kształt i strukturę włosa podobne do wełny, włókna z polichlorku winylu (np. Rovylon) i niczym nie traktowane najtańsze poliestry. Nieciekawy pod tym względem jest też akryl. Mniej śmierdzą podobne pod względem struktury chemicznej do białek poliamidy (np nylon).

Niemal wcale nie śmierdzą włókna naturalne. Wełniana bielizna daje złudne wrażenie, że jest się czystym, nawet po paru dniach bez porządnego mycia. Ma lekki swoisty zapach, ale nie jest nieprzyjemny. Najlepsze w tej kategorii są dzianiny lniane. Len wydaje się nie wydzielać żadnych zapachów. Bardzo nowy (len dojrzewa powoli z każdym praniem) wydziela leciutki zapach suchej trawy. Len i konopie mają naturalne własności antybakteryjne. Przez stulecia były z nich robione bandaże.

Gdybym musiała uporządkować wszystkie znane mi dzianiny stosowane w odzieży termoaktywnej w kolejności, w 10 stopniowej skali przyznałabym niemal maksymalną ocenę  9/10 wełnie i dzianinom lnianym( im nawet 10).

Powerstretch odstałby ode mnie ocenę 8, ( podobnie jak X-Static i Aquashell) typowy powerdry już tylko 6, ale nowy cieniutki, z którego szyjemy koszulki Pustynne aż 9.

O tych, które mają ocenę niższą niż 5 powiedziałabym w skrócie, że śmierdzą. Te powyżej 5 uznałabym za nieśmierdzące, chociaż ich stopień „nieśmierdzenia” jest różny.

Nie oceniam dzianin, których nie mamy w ofercie, ale jeśli macie z nimi własne doświadczenia- zostawiam tą ocenę Wam. Możecie tu dodawać wszystkie dostępne na rynku produkty. Sądzę, że takie porównanie bardzo się przyda. Jeśli zgromadzicie więcej danych dorobię wykresy.

Mam jeszcze jedną uwagę. Bieliźnie zdarza się też łapać inne, obce zapachy. Łatwo to sprawdzić np. smażąc w różnych ubraniach cebulę. Takim, czasem nawet trwale przyczepiającym się zapachem jest też ogniskowy dym.

Te zapachy po jakimś (niedługim) czasie wywietrzą się z wełny, ale syntetyki, zatrzymają je dłużej. W ekstremalnych przypadkach nawet na zawsze (mam tanią nylonową pelerynkę na plecak- od dwóch lat trwale pachnącą dymem). Z perfumami bywa jeszcze inaczej. Na wełnianej bieliźnie stworzą pełny i długo pachnący bukiet. Na sztucznych włóknach szybko wietrzeją, a czasem zmieniają zapach.

W tej kwestii Powerstretch jest lepszy niż zwykły polar (nawet Polartec), ale cebulkowy czy dymny zapach utrzyma się na nim nawet przez kilka dni. Na pocieszenie-  zniknie po praniu.

Share
Translate »