Pytaliście o to od jakiegoś czasu, a ja jak zwykle przejrzałam sterty próbek, a najlepsze materiały przetestowałam.
Efektem tego wspólnego działania jest koszulka ze stuprocentowej wełny merynosów o gramaturze 200 gram. Czyli niemal dwukrotnie grubsza niż cieniutka, którą mamy w ofercie już od kilku lat. Pewnie zastanawiacie się dlaczego proponuję ją teraz- na lato?
Wełna o tej gramaturze jest zbyt gruba na outdoorową czy sportową bieliznę. W każdym razie na pierwszą warstwę. Nie schnie aż tak szybko jak ta cieniutka, którą już znacie. Ma za to kilka innych zalet i dzięki temu świetnie się sprawdza jako lekka druga warstwa.
Nie zastąpi nam Powerstretcha, jest czymś pośrednim pomiędzy nim a cienką koszulką. Latem, w miejscach gdzie nie jest bardzo zimno wystarczy założyć tylko to, w górach taka trochę grubsza warstwa przyda się (nie tylko zmarzlakom) do spania. Zimą taka koszulka doskonale sprawdzi się w mieście, w ogrzewanych pomieszczeniach zbyt ciepłych dla Powerstretcha, lub dogrzeje osoby, które bardzo marzną. Szczególnie polecam ją tym, którzy marzną w bezruchu i jak dotąd nie udało im się tego problemu rozwiązać. Koszulka ma miękką i gładką strukturę. Jest elastyczna, dotyka, ale nie opina. Niemal się jej nie czuje. Nie rozwleka się i nie kurczy w praniu. Po trzech tygodniach noszenia (częściowo pod plecakiem) nie widać na niej żadnych zmian. Doskonale trzyma kształt. Nie jest przezroczysta.
Testowałam ja we wrześniu w Pirenejach. Białą- bo na niej bardziej widać ewentualne uszkodzenia czy zmechacenia.
Biel ma swoje zalety- pięknie wygląda na zdjęciach, odbija światło i wydaje się przez to bardzo delikatna i letnia. Trzeba na nią bardziej uważać niż na ciemne kolory czy czerń, ale ma wielu zwolenników.
Koszulka sprawiła mi dużo radości. Chodziłam w niej kiedy zaczynało się ochładzać wieczorem i rano zanim jeszcze zrobił się skwar. W nocy kiedy we wrześniu w górach niemal codziennie był mróz zakładałam na nią jeszcze powerstretcha. Testowo przez kilka nocy w niej spałam, a żeby nie spać w brudnej uprałam ją raz w potoku.
Wyschła w kilkadziesiąt minut. Nie śmierdziała i gdyby była czarna pewnie nie widziałabym powodu żeby ją prać… a przy białej hmm… nie da się ukryć- widziałam.
Nie wiem czy spodoba Wam się biel, ale korzystając z okazji zamówiłam trochę białego materiału (to delikatny krem- naturalny wełniany kolor). Standardowa koszulka będzie oczywiście czarna. Tę grubość możemy szyć na płaskich szwach wiec jak zwykle macie do wyboru wszystkie kolory nici… i wszystkie rodzaje koszulek. Z łapkami, z kapturkami lub bez.
Biel niesie z sobą mnóstwo możliwości. Rozbudza wyobraźnię. Drogie Panie to mój prezent dla nas wszystkich na dzień kobiet. Biel jest świeża, lekka i inspirująca. Nie trzeba się jej bać … Co o tym sądzicie? Chyba nie jest tylko dla Pań?
PS1 : koszulka waży 178 gram, już od poniedziałku będzie w naszym sklepie
PS2: Za chwilkę pokażę Wam, jak fajnie można się bawić bielą :)
PS3… ( hmm chyba przesadzam :)) tak wygląda prototyp czarnej koszulki z kapturem i łapkami
… na wypadek gdyby ktoś jednak wolał czarną ;(
…PS5 (13 maja 2013) Testowałam tą czarną koszulkę przez 3 tygodnie w kwietniu w Pirenejach. Niemal wcale jej nie zdejmowałam. Nosiłam na cienką wełnę i pod powerstretcha. Koszulka nie gryzła i nie śmierdziała (chociaż musiała być bardzo brudna, nie prałam jej). Kapturek bardzo się przydawał, pasuje i pod zimowa czapkę i pod przeciwsłoneczny kapelusz. Sam też jest fajny, nie tak ciepły jak czapka, a jednak sporo daje. Łapki są mniej praktyczne, ale czasem fajnie je mieć. Zasłaniają dłonie przed słońcem. Rewelacyjna koszulka. Bardzo się w niej dobrze czułam. Dwie warstwy wełny pod powerstretchem działają. Nigdzie nie gromadził się pot. Taki zestaw jest bardzo sensowny wiosną kiedy temperatura nieustannie się zmienia. Podobnie będzie jesienią i w wysokich górach latem.
PS: dodajemy do oferty kilka innych modeli z tego materiału.